Podczas swojej dorocznej konferencji Worldwide Developers Conference Apple zaprezentował pierwszy od premiery Apple Watcha w 2014 r. nowy typ produktu – gogle Vision Pro. Po blisko dekadzie rozwijania tej technologii przez inne firmy gigant z Cupertino postanowił wejść do gry w obszarze wirtualnej (VR) i rozszerzonej (AR), czyli „nałożonej” na realny świat, rzeczywistości. Premiera była bardzo oczekiwana, zwłaszcza wobec ewidentnego rozczarowania opartą na VR koncepcją metawersum, której jednak do tej pory nikt nie potrafi dobrze wytłumaczyć.
Jest jedno „ale”
Technologicznie – przynajmniej na papierze – gogle są na najwyższym poziomie. 12 kamer, 6 mikrofonów i 5 czujników umożliwiających sterowanie ruchem gałki ocznej, gestami i głosem oraz nakładanie wirtualnej rzeczywistości na otoczenie (np. niby-ekranu filmowego na ścianę pokoju). Dwa procesory, w tym jeden zupełnie nowy – Apple obiecuje, że jego wysoka wydajność przyczyni się do zmniejszenia odczuwanego przez niektórych dyskomfortu związanego z zanurzaniem się w VR/AR. Przestrzenny dźwięk. Nowy system operacyjny. Dwa wewnętrzne ekrany, każdy o rozdzielczości powyżej 4K. Apple podkreśla, że Vision Pro nie izoluje użytkownika od innych ludzi. Gogle nie są przezroczyste, pomaga w tym więc z jednej strony opcja wykrywania osób w okolicy i wyświetlania ich użytkownikowi, z drugiej – specyficzna technologia EyeSight. Pozwala ona projektować oczy użytkownika na zewnętrzny ekran gogli, tworząc wrażenie, że patrzy on bezpośrednio na rozmówcę. Wybór między VR a AR, czyli poziomem „zanurzenia” w wirtualny świat, jest możliwy dzięki fizycznemu przełącznikowi na oprawce.
Wciąż jednak widać, że nie jesteśmy na finalnym etapie rozwoju tej technologii. Sprzęt Apple’a może mieć imponujące parametry, ale to wciąż gogle. Są duże, przypominają okulary narciarskie, a używając ich na co dzień wyglądałoby się po prostu dziwnie. Komentarze w internecie słusznie wyśmiewają filmik promocyjny, na którym mężczyzna robi goglami zdjęcia bawiącym się córkom, a kobieta z urządzeniem na nosie pakuje walizkę. Taka sytuacja pewnie jest możliwa – powiedzmy, musisz wyjść za 10 min, jesteś niespakowany, ale też koniecznie musisz dokończyć ostatni odcinek „Sukcesji”. Ale na pewno nie będzie to standard. Co więcej, bateria gogli jest zewnętrzna, podpięta kablem. Owszem, sprawia to, że samo urządzenie jest lżejsze i pewnie wygodniejsze, ale utrudnia użytkowanie. Apple podkreśla, że bateria jest ładna i można ją wygodnie włożyć do kieszeni, wyraźnie jednak abstrahuje choćby od znanego problemu mikro- lub całkiem fikcyjnych kieszeni w kobiecych spodniach.
Ten sam problem
Jest jeszcze jeden fundamentalny problem: cena. Vision Pro będą w sprzedaży na początku przyszłego roku za kosmiczną kwotę 3,5 tys. dol. Na dziś to około 15 tys. zł. W sprzedaży są gogle w podobnych wycenach, choćby Microsoft HoloLens 2, ale w przeciwieństwie do Vision Pro są to produkty przeznaczone do użytku profesjonalnego. Dla porównania mające wkrótce zadebiutować urządzenie Meta Quest 3, nowa wersja popularnego modelu gogli VR od właściciela Facebooka, będzie sprzedawane za 500 dol. Nic więc dziwnego, że według plotek Apple nie spodziewa się początkowo wysokiej sprzedaży.
Inwestorzy ewidentnie też nie – gdy tylko cena zestawu została ujawniona, akcje firmy poleciały w dół. Ale przypuszczalnie na razie wcale nie o to chodzi, by sprzedać jak najwięcej gogli. Komentatorzy oczekujący „iPhone’owego momentu” od pierwszej wersji nowego typu urządzenia zapominają o jednym: rewolucja wywołana przez smartfony od Apple’a była dwuetapowa. Owszem, pierwsza wersja urządzenia z 2007 r. była przełomowa z punktu widzenia technologii i wygody użytkowania. Ale była też bardzo droga, sprzedawana tylko razem z abonamentem amerykańskiej sieci AT&T, nie miała łączności 3G ani możliwości zainstalowania aplikacji stworzonych przez zewnętrznych deweloperów. Nigdy więc nie stała się mainstreamowa. Sytuację zmienił dopiero zaprezentowany rok później iPhone 3G – rozwiązujący techniczne problemy poprzednika, mający wbudowany GPS i znacznie, znacznie tańszy.
Jeśli Vision Pro ma wywołać rewolucję, to nie zrobi tego pierwszy model tego urządzenia. Szef Apple’a Tim Cook deklaruje wiarę w technologię AR, dystansując się jednocześnie od mówienia o – opartym na razie raczej na VR – metawersum. Zapewne liczy na to, że pierwszy model gogli spełni rolę pierwszego modelu iPhone’a: przetrze szlaki dla kolejnych. Na razie Vision Pro ma ten sam problem co wszystkie inne tego typu urządzenia: używając gogli, nie można nie zauważyć, że mamy ekran na głowie. Prawdziwa rewolucja nadejdzie, kiedy będziemy w stanie o tym zapomnieć.