Rynek

Drożej, ale taniej

Najpierw Black Friday, za chwilę święta. Pułapki sklepowych promocji

Black Friday i inne okresy promocyjne są po prostu świetną okazją do pozbycia się zalegających w magazynach zapasów. Black Friday i inne okresy promocyjne są po prostu świetną okazją do pozbycia się zalegających w magazynach zapasów. Andrzej Zbraniecki / East News
Black Friday za nami, czas na przedświąteczną gorączkę w sklepach. Biedronka i Lidl toczą bój na promocje, walcząc o tytuł najtańszej sieci. A przy okazji uciekają konkurencji, której coraz trudniej za nimi nadążyć.

Gdzie wydamy najmniej na świąteczne zakupy? To pytanie będzie z pewnością nurtować w najbliższych tygodniach wielu Polaków. Bo chociaż drożyzna nie jest tak dotkliwa jak rok temu, ceny wciąż rosną. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego za październik inflacja wynosi 6,6 proc., a przykładowo żywność w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy podrożała średnio o 8 proc. Przed wyborami rządzący odmieniali przez wszystkie przypadki słowo „dezinflacja”, oznaczające inflację, tyle że mniejszą. Niektórzy mylili je z deflacją, co oznaczałoby spadek cen. Nic bardziej mylnego: wciąż jest coraz drożej, chociaż sieci handlowe chcą nas przekonać, że wcale tak nie jest.

Od kilku miesięcy zwłaszcza liderzy rynku toczą zacięty bój o miano najtańszego sklepu w Polsce. Kontrolowana przez portugalskie Jeronimo Martins Biedronka ma już prawie 3,5 tys. punktów, a jej udział w handlu żywnością to aż 30 proc. Mówiąc prościej, niemal co trzecia złotówka wydawana na jedzenie trafia do jednej z kas Biedronki. Wiceliderem jest niemiecki Lidl, który ma co prawda „tylko” ok. 900 sklepów, ale za to większych od Biedronek i podobnie duże ambicje dalszej ekspansji. Obaj gracze przekonują, że są najtańsi, chociaż czasem ich marketingowe wysiłki przyjmują kuriozalne formy. Na przykład Biedronka najpierw prostowała dane z koszyka porównawczego, przygotowywanego przez dziennik „Fakt”, przekonując że została w nim niesprawiedliwie potraktowana. A teraz co tydzień ogłasza, że koszyk wybranych dwudziestu, ponoć najpopularniejszych, produktów jest u niej tańszy niż w Lidlu, Dino czy Auchan, bo z tymi sieciami się porównuje. Kłopot w tym, że to sama Biedronka najpierw dobiera sobie produkty do tego zestawienia, a potem obwołuje się niekwestionowanym zwycięzcą.

Przygotowywane niezależne od sieci porównania pokazują, że różnice cenowe między Biedronką a Lidlem są w zasadzie minimalne i głównie dotyczą tych produktów, które są w danej chwili objęte promocją tylko u jednego z graczy.

Polityka 49.2023 (3442) z dnia 28.11.2023; Rynek; s. 44
Oryginalny tytuł tekstu: "Drożej, ale taniej"
Reklama