Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Kwadratura tira

Kwadratura tira na granicy z Ukrainą. Robi się nerwowo, a najtrudniejsze dopiero przed nami

Ubiegłoroczna agresja Rosji na Ukrainę okazała się dla polskiej branży transportu drogowego prawdziwym trzęsieniem ziemi. Ubiegłoroczna agresja Rosji na Ukrainę okazała się dla polskiej branży transportu drogowego prawdziwym trzęsieniem ziemi. Darek Delmanowicz / PAP
Blokada przejść drogowych z Ukrainą pokazuje, jak trudny będzie proces integracji naszego wschodniego sąsiada z Unią. To kolejny problem, który przyszły rząd będzie musiał szybko rozwiązać, bo ten odchodzący nie miał do tego głowy.

Polsko-ukraińskie przejście graniczne Dorohusk–Jagodzin, 22. dzień protestu polskich przewoźników. Sznur ciężarówek stojących na poboczu prawego pasa ciągnie się przez 15 km. Za szybami tabliczki z imionami: Yevhenni, Wadim, Sasha, Dmytro – w sumie jakieś 800 pojazdów. To ukraińscy kierowcy, którzy na powrót do kraju czekają już kilkanaście dni. Po ukraińskiej stronie ci, którzy chcą wjechać do Polski, też czekają – blokada jest obustronna. A wygląda tak: trzy tiry bez naczep na poboczu szosy między krajami, na maskach zawieszona plandeka z postulatami. Po drugiej stronie naczepa, która robi za pomieszczenie socjalne – z palnikiem, deską do krojenia, jedzeniem, napojami, papierowymi kubkami i wytartym miejscem do siedzenia. Kobiety z okolicznego koła gospodyń wiejskich czasami przywiozą zupę i ciasto. Tiry tworzą tu ruchomą bramę.

Na zewnątrz minus jeden stopień, żeliwny piec i kilku mężczyzn zacierających dłonie. Najstarszy – Marek – jest po czterdziestce. Na Ukrainę zaczął jeździć 25 lat temu, zjechał ją wzdłuż i wszerz. Później, w 2005 r., ojciec przekazał mu firmę, która wtedy liczyła dwie ciężarówki. Dziś Marek ma 25 pojazdów i 27 pracowników, w tym jednego Ukraińca. – Po wybuchu wojny nie mógł już opuszczać kraju, więc jeździł po Ukrainie, a później zostawiał auto przed granicą, a ja je odbierałem i jechałem w Polskę. Ze trzy razy w tygodniu tak potrafiłem robić – opisuje Marek. Przy piecu jest jeszcze kilku innych, młodszych. – Przez pierwsze dwa tygodnie mało kto się interesował naszym protestem, a dzisiaj telewizje, kamery – mówi Zenon, kierowca.

Na przejściach drogowych z Ukrainą protestują głównie przewoźnicy z Lubelszczyzny i Podkarpacia, ale zdarza się też, że na blokadę jadą z Gdańska czy Szczecina.

Polityka 50.2023 (3443) z dnia 05.12.2023; Rynek; s. 38
Oryginalny tytuł tekstu: "Kwadratura tira"
Reklama