Sztukmistrz z Lublina
Krach alkoholowego imperium Palikota. Wierzyciele czują się nabici w butelkę
Alkoholowe imperium Janusza Palikota zaczęło trzeszczeć w maju. W tym samym czasie biznesmen zapewniał, że mógłby wrócić do polityki, ale mu się nie chce. Wiedział już, że nad jego alkoholowym biznesem zebrały się potężne chmury, ale próbował odwlec chwilę, gdy plotki o tym, że jego interes się wali, zostaną oficjalnie potwierdzone. Chciał się ratować kolejną zbiórką internetową, tym razem pod hasłem Skarbiec Palikota.
O tym, jak bardzo pieniądze są mu potrzebne, świadczyła wysokość odsetek, które miały zależeć od inflacji i być wypłacane co miesiąc. Pokusę stanowiły też liczne nagrody do wylosowania wśród wierzycieli. Między innymi Rolls-Royce Ghost, którym jeździł Palikot, trzydniowy pobyt w posiadłości biznesmena w Dzierwanach lub nawet tygodniowy w Nowym Jorku, z Palikotem lub bez. Obecnie luksusowe trzyletnie auto zostało wystawione na aukcję – informuje strona poleasingowe.pl. Ci, którzy wpłacą pieniądze następnego dnia, dostać mieli butelkę wódki Palikota.
Internetowa akcja pożyczkowa, w przeciwieństwie do wielu poprzednich, nie wypaliła, ludzie przestali ufać Palikotowi, wierzyć, że dzięki niemu zarobią. Choć robił, co mógł, i już drugiego dnia po ogłoszeniu zbiórki ogłosił na Facebooku, że zebrano już 1,6 mln zł od 350 osób. Portal money.pl wyliczył wtedy, że od 2018 r. jego spółki z grupy Manufaktura Piwa, Wódki i Wina zebrały 140 mln zł od 10 tys. drobnych inwestorów. Rzecznik finansowy zgłosił Komisji Nadzoru Finansowego wątpliwości co do nowej pożyczki. Trochę późno, bo w listopadzie oficjalna suma niespłaconych przez spółki biznesmena należności wynosiła już ponad 350 mln zł. Sama Manufaktura Piwa, Wódki i Wina winna jest inwestorom, ale także pracownikom, ZUS, urzędowi skarbowemu i wielu wykonawcom ponad 280 mln zł, i nie będąc w stanie zapłacić, proponuje wierzycielom układ.