Don Orleone
Don Orleone. Forowany przez PiS klan Obajtków traci stanowiska. Ale na tym się nie skończy
Jako pierwszy stracił stanowisko młodszy z Obajtków, Bartłomiej. Był mniej znany w Polsce, ale na Pomorzu wszyscy go kojarzyli, nie tylko z powodu pokrewieństwa z szefem Orlenu. Jako dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku ciął lasy bez opamiętania, jak twierdzą samorządowcy, więc był z nimi w stałym konflikcie, podobnie jak z organizacjami ekologicznymi. „Trzebienie lasów Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego... Czy to normalne?!” – grzmiał prezydent Sopotu Jacek Karnowski. Dyrektor nie pozostawał mu dłużny, bo konflikt Obajtek–Karnowski stał się symbolem politycznego konfliktu na Pomorzu. Sam Obajtek, jak twierdzą jego współpracownicy, czuł się bardziej politykiem PiS niż leśnikiem (w 2018 r. kandydował do sejmiku, ale się nie dostał).
– Lasem się mało interesował, tylko polityką i jej realizacją – zdradza jeden z pracowników gdańskiej RDLP. Chodziło tu o zadania priorytetowe dla polityków PiS i rządu, jak np. przekop Mierzei Wiślanej. – Szybko i sprawnie wyciął las na mierzei. Podobnie zrobił teraz w Choczewie na terenach pod elektrownię jądrową – twierdzi nasz rozmówca. To 33 ha, które w grudniu 2023 r., gdy nie było jeszcze pewne, czy elektrownia jądrowa tam powstanie, zostały wyczyszczone. Paulina Hennig-Kloska, nowa minister klimatu i środowiska, zdecydowała ograniczyć wycinki w Lasach Państwowych. Spod władzy pilarzy wyjęte zostały też Lasy Trójmiejskie, o które Obajtek toczył boje z samorządowcami.
Nie kochali go też przedsiębiorcy branży drzewnej, kupujący od Lasów Państwowych surowiec do produkcji mebli, płyt wiórowych, papieru. Wszystko dlatego, że LP postanowiły zerwać współpracę z międzynarodową organizacją FSC (Forest Stewardship Council), poświadczającą, że drewno zostało pozyskane w wyniku odpowiedzialnego gospodarowania.