Tanie skarby Alibaby
Tanie skarby Alibaby, czyli chiński bazar w komórce. Czy polscy sprzedawcy to przeżyją?
Kupuj jak milioner – tak w Polsce reklamuje się platforma Temu, która w imponującym tempie podbija zachodnie rynki. Co ciekawe, w Stanach Zjednoczonych Temu obiecuje klientom jeszcze więcej. Tam slogan promocyjny to „kupuj jak miliarder”. Chociaż Chińczycy oceniają Polaków jako mniej ambitnych niż Amerykanie, także u nas Temu może się pochwalić spektakularnym debiutem.
Serwis wystartował w połowie ubiegłego roku, a jego stronę internetową i aplikację – jak wynika ze styczniowego badania Gemius/PBI – odwiedza już ok. 15 mln polskich użytkowników miesięcznie. Pod tym względem Temu jest numerem dwa naszego handlu internetowego, bo więcej Polaków przegląda tylko ofertę Allegro. W pierwszej dziesiątce najpopularniejszych serwisów zakupowych można znaleźć też obecny znacznie dłużej na polskim rynku Aliexpress (niecałe 9 mln użytkowników) oraz modowy Shein (ponad 6 mln). Oba również pochodzą z Państwa Środka. Wkrótce dołączy do nich zapewne chiński serwis społecznościowy TikTok, który także rozwija w szybkim tempie swój sklep internetowy.
Nie wiadomo, ile Polacy wydają na zakupy przez chińskie platformy, bo te nie udostępniają takich danych. Jednak łatwo wyjaśnić ich triumfalny pochód przez Europę i Amerykę – to przede wszystkim niskie ceny połączone z często bezpłatną dostawą produktów. Mimo że te docierają z Chin, i to zazwyczaj drogą lotniczą. Chińskie platformy tłumaczą, że ich atrakcyjne promocje są możliwe dzięki wyeliminowaniu pośredników. Na przykład Temu kontaktuje ze sobą bezpośrednio klientów i chińskich producentów. Czasem oferowane są artykuły nawet jeszcze nieistniejące, aby w ten sposób zbadać potencjalne zainteresowanie. W sukurs przychodzi sztuczna inteligencja, tworząca wymyślne grafiki. Shein testuje rynek, szyjąc najpierw stosunkowo niewielkie partie ubrań.