Rynek

Biada, idzie bieda

Kryzys na rynkach finansowych rozkręca się

Machina światowych finansów, która działała całkiem dobrze, nagle jakby się zacięła. Czy czeka nas potężny globalny kryzys finansowy?

Od kilku miesięcy wszyscy nerwowo obserwujemy sytuację na rynkach finansowych. Inwestorzy martwią się załamaniem światowych giełd, instytucje finansowe nerwowo przeglądają swoje aktywa, szukając ukrytych w nich potencjalnych bomb, odpowiedzialne za politykę pieniężną banki centralne z niepokojem obserwują rosnącą inflację i rozważają, w jaki sposób zareagować na to zjawisko. Sprawnie działające dotąd narzędzia polityki pieniężnej zawodzą, a na rynek powróciła głęboka nieufność. Skąd wzięły się dzisiejsze kłopoty?

Żeby odpowiedzieć na to pytanie, warto krótko przypomnieć ostatnie 100 lat historii pieniądza i rynków finansowych. Wiek temu w całym cywilizowanym świecie obowiązywał pieniądz oparty na zasobach kruszców (złota i srebra). Operując takim pieniądzem nie trzeba było się obawiać ani gwałtownych skoków cen, ani pożarcia przez inflację realnej wartości oszczędności. Choć w obiegu ludzie używali głównie papierowych banknotów, wiedzieli, że w każdej chwili mogą je zamienić – po stałym kursie – na złoto. Poza pieniądzem istniały oczywiście inne aktywa finansowe, w których można było przetrzymywać oszczędności (lokaty bankowe, obligacje rządowe, akcje przedsiębiorstw). Jednak wielkość rynków tych aktywów była stosunkowo nieduża.

Sytuacja zmieniła się ostatecznie po dwóch wojnach światowych. Wszystkie państwa, z finansami zrujnowanymi przez wojenne wydatki i koszty odbudowy, zrezygnowały z wymienialności papierowego pieniądza na złoto po stałym kursie. Jako ostatnie zrobiły to na początku lat 70. Stany Zjednoczone. Od tej pory o wartości i stabilności pieniądza mogła już decydować tylko właściwa polityka monetarna (pieniężna), dbająca o to, by pieniądza nie pojawiło się na rynku zbyt dużo.

Polityka 18.2008 (2652) z dnia 03.05.2008; Rynek; s. 40
Oryginalny tytuł tekstu: "Biada, idzie bieda"
Reklama