Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Anatomia opcji

Wszystko o opcjach walutowych

Fot. masochismtango, Flickr, CC by SA Fot. masochismtango, Flickr, CC by SA
Opcje walutowe to dziś ulubiony temat polityków, stawiających się w roli obrońców Polski przed skutkami kryzysu. Ale na czym dokładnie polega ten finansowy instrument, które wywołał w naszym kraju objawy paniki?

Twarz kryzysu w każdym państwie jest dziś nieco inna. Dla Amerykanów i Brytyjczyków to niespłacane kredyty hipoteczne, dla Hiszpanów - zapaść w tak dynamicznie do tej pory rozwijającym się budownictwie, a dla Niemców - załamanie eksportu będącego siłą napędową ich gospodarki. W Polsce symbolem kłopotów stały się złowieszcze opcje walutowe. Z ich powodu płaczą przedsiębiorcy, niektórzy politycy chcą je unieważniać, a rząd wynajmuje służby specjalne do znalezienia winnych. Ale jaki jest schemat działania opcji walutowych?

Popularność tego instrumentu finansowego rosła proporcjonalnie do umacniania się naszej waluty. Gdy Polska wchodziła do Unii Europejskiej w maju 2004 r., euro kosztowało prawie 5 zł. Od tego momentu jednak zaczęło się systematycznie osłabiać, a punkt kulminacyjny tego zjawiska miał miejsce latem 2008 r. Wówczas za euro płaciło się ok. 3,20 zł, co było znakomitą wiadomością dla importerów, a także dla wszystkich wyjeżdżających na wakacje za granicę.

Równocześnie taki kurs stawał się coraz bardziej niekorzystny dla eksporterów, których dochody drastycznie malały. Powody umacniania się złotego były dość jasne dla wszystkich - napływ pieniędzy od emigrantów, pośrednie i bezpośrednie inwestycje zagraniczne, środki z Unii Europejskiej, wysokie stopy procentowe w Polsce i znacznie szybsze tempo rozwoju gospodarczego niż w Europie Zachodniej. Nic zatem dziwnego, że praktycznie wszyscy analitycy, nie wiedząc jeszcze o nadciągającym światowym załamaniu, prognozowali dalsze umacnianie się złotego. Wówczas wielu przedsiębiorców postanowiło działać. A dokładniej zostało zachęconych do działania przez banki. Mało kto wtedy przewidywał, że już wkrótce giełda się załamie, zagraniczny kapitał zacznie wypływać szerokim strumieniem, a dodatkowo potężne banki zachodnie postanowią grać na osłabienie złotego.

Reklama