Dziś ministerstwo skarbu wydało oficjalny komunikat, w którym przyznało się do porażki przy prywatyzacji stoczni. Premier jednak popełnił błąd, zapowiadając kilka tygodni temu, że w razie niepowodzenia umowy z Katarem, minister skarbu straci robotę. Teraz bowiem musi wykupić własny weksel, albo zignorować własne słowa. Błąd jest poważny, ponieważ Aleksander Grad powinien pełnić dotychczasową funkcję jeszcze przez jakiś czas. Nie dlatego, że był w tej roli doskonały.
Udało mu się dokonać tylko dwóch poważnych prywatyzacji: był to giełdowy debiut kopalni Bogdanka oraz sfinalizowana właśnie sprzedaż włoskiej Aguście świdnickiej fabryki helikopterów PZL, za którą państwo otrzymało 350 mln zł. Co ważniejsze jednak – firma dostała inwestora strategicznego, który wobec niej ma poważne plany rozwojowe. Nie można powiedzieć, że zamrożona przez PiS prywatyzacja, za rządu PO – PSL ruszyła z kopyta. Plan Grada, że w 2010 r rząd ze sprzedaży dużych przedsiębiorstw uzyska 35 mld zł i załata nimi dziurę budżetową, wydaje się mało realny. Tak jak nierealny okazał się plan tegoroczny, przewidujący 12 mld zł wpływów do budżetu. Na razie jesteśmy zaledwie na ćwierćmetku, a i to głównie dzięki sprzedaży resztówki Pekao SA za około 1 mld zł. Dlaczego akcje banku nie trafiły na giełdę wcześniej, gdy ceny były wysokie ? Grad więcej w sprawie prywatyzacji mówił, niż robił. Tylko, czy mógł zrobić dużo więcej, skoro dla premiera najważniejsza jest trwałość koalicji, a Waldemar Pawlak stawia prywatyzacji stanowcze weto ? Zwłaszcza sprzedaży podległej mu energetyki, a chodzi właśnie o PGE, Taurona i Eneę.
Lista sukcesów Grada jest krótka, a mimo to miał szansę przejść do historii. W każdym razie historii dziesięcioletniej wojny o PZU, którą mógł zakończyć sukcesem .