Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Edukator Ekonomiczny

Dziwna wojna

Walutowe przepychanki

W ostatnim stuleciu mieliśmy do czynienia z trzema okresami globalnych wojen walutowych. W ostatnim stuleciu mieliśmy do czynienia z trzema okresami globalnych wojen walutowych. Marek Sobczak / Polityka
Podczas ostatniego szczytu grupy G20 jego uczestnicy zarzekali się, że ani im w głowie prowadzenie walutowych wojen. A skoro wszyscy gwałtownie zaprzeczają, to coś musi być na rzeczy.

Wojna walutowa to zjawisko pozornie nielogiczne. Prowadzące ją kraje zaczynają bowiem ścigać się o to, któremu z nich uda się bardziej podminować i osłabić własną walutę. Im skuteczniej podważy się zaufanie do własnego pieniądza, im bardziej da się przestraszyć inwestorów, im silniej podsyci obawy co do groźby inflacji i utraty wartości przez pieniądz – tym większy sukces. Chyba że przeciwnik okaże się jeszcze sprytniejszy i zdoła przekonać, że przed jego walutą rysują się jeszcze gorsze perspektywy. Wtedy sukces jest po jego stronie. Oczywiście do czasu, aż inny kraj go przebije…

Głównym narzędziem prowadzenia wojen walutowych jest polityka pieniężna. Od czasu kiedy pieniądz stracił swój związek ze złotem (a stało się to w czasie Wielkiego Kryzysu lat 30. XX w., choć pewne elementy powiązania wartości dolara ze złotem przetrwały do początku lat 70.), jego wartość zależy głównie od tego, ile dane państwo wypuści go na rynek. Główne waluty dzisiejszego świata – dolar, euro, jen – to pieniądz papierowy, którego ilość można dowolnie kształtować. Zwiększa się ją, już nie tyle dodrukowując banknoty, co raczej przyciskając klawisz komputera otwierający nowe linie kredytowe dla rządów lub banków komercyjnych.

Jeśli więc chcemy osłabić nasz pieniądz względem innych walut świata, to na dłuższą metę wystarczy wypuścić go więcej na rynek. I czekać na efekty. Nie muszą one pojawiać się natychmiast, ale generalnie rzecz biorąc, większa podaż waluty i podwyższona inflacja muszą spowodować spadek jej wartości w stosunku do innych walut. Oczywiście pod warunkiem, że inne kraje nie zareagowały na to analogicznym zwiększeniem emisji własnego pieniądza.

Na krótszą metę wojnę walutową można też prowadzić poprzez bezpośrednie interwencje rynkowe.

Polityka 11.2013 (2899) z dnia 12.03.2013; Edukator ekonomiczny; s. 42
Oryginalny tytuł tekstu: "Dziwna wojna"
Reklama