Między gotówką, kartą a smartfonem
Cenowa rewolucja na polskim rynku kart płatniczych
Na to pytanie przedstawiciele handlu i usług (czyli tzw. akceptanci), banków, organizacji kartowych i agenci rozliczeniowi zgodnie odpowiadają, że za wcześnie na precyzyjne wnioski. Ustawa o usługach płatniczych obniżająca tzw. interchange (główny składnik opłaty akceptanta) do 0,5 proc. płaconego przez klienta rachunku, w praktyce zaczęła obowiązywać dopiero od lipca minionego roku (miała aż półroczny okres vacatio legis). A system kartowy w Polsce to dziś wielka machina: uczestniczy w niej ponad 30 mln użytkowników kart, kilkaset tysięcy bardzo dużych i całkiem drobnych firm handlowych i usługowych, kilkadziesiąt banków, ok. 20 agentów rozliczeniowych i organizacje kartowe, w tym dwie największe (Visa i MasterCard). – Zanim handel i jego klienci zareagują na zmiany, musi minąć więcej czasu. Spadające opłaty będą stopniowo zachęcały handlowców do uruchamiania terminali, a powszechna obecność czytników w sklepach zmotywuje klientów do częstszego sięgania po karty – przekonuje Adam Tochmański, dyrektor Departamentu Systemu Płatniczego NBP.
Niektóre skutki tej rewolucji od początku były jednak oczywiste. Jak np., że przymusowa obniżka interchange mocno odbije się na rachunkach wyników banków. – Szacujemy, że łączne dochody banków mogą początkowo skurczyć się z tego tytułu nawet o ponad miliard złotych – mówi Mieczysław Groszek, wiceprezes Związku Banków Polskich (ZBP). Nawet jeśli to prognozy pesymistyczne, bo część utraconych przychodów może być zrekompensowana wzrostem obrotów, to erozja dochodów banków i organizacji kartowych na pewno sięgnie łącznie setek milionów.