W ubiegłym roku system przelewów Elixir skończył dwadzieścia lat. Choć nazwy tej wielu z nas nie zna, prawie każdy wykonujący w Polsce przelew bankowy, korzysta z Elixiru. Rozlicza on już ponad 130 mln transakcji miesięcznie, a jego roczne obroty przekraczają 4 bln zł. Elixir pozwala na przesyłanie pieniędzy pomiędzy bankami komercyjnymi, spółdzielczymi, a także kasami SKOK. Aby korzystać z możliwości tego systemu, trzeba mieć konto w jednej z tych instytucji.
Jednak dziś Elixir nie wszystkim wystarcza, choć uważany jest za jeden z najnowocześniejszych systemów w Europie. Podstawowa jego wada to konieczność oczekiwania na dostarczenie pieniędzy. Zazwyczaj nie przekracza to kilku godzin, ale znacznie wydłuża się w weekendy i dni ustawowo wolne od pracy. Wówczas nie ma sesji Elixiru. Co prawda są banki, które przez całą dobę, 7 dni w tygodniu, wykonują online, w czasie rzeczywistym, przelewy wewnętrzne (m.in. mBank, PKO BP, ING Bank) także między kontami różnych właścicieli (pod warunkiem że są klientami tej samej instytucji). Są też inne, które świadczą taką usługę przez część doby, ale to w sumie nikły ułamek tego rodzaju operacji.
W systemie Elixir w robocze dni tygodnia przeprowadzane są trzy sesje dziennie, podczas których następują rozliczenia między bankami. Sesja poranna trwa od 9.30 do 11.00, popołudniowa od 13.30 do 15.00, a wieczorna od 16.00 do 17.30. W praktyce klient musi zlecić przelew przynajmniej godzinę lub dwie przed rozpoczęciem sesji, żeby nie musiał czekać do kolejnej. Oznacza to, że przelewy zlecane po godz. 15, a w niektórych bankach nawet przed godz. 14, zostaną obsłużone dopiero w sesji porannej następnego dnia. To spore utrudnienie dla osób, którym zależy na szybkim przekazaniu pieniędzy.