Społeczeństwo

Życie czterościenne

Zamknięci w czterech ścianach

Jolanta Czechaniuk Jolanta Czechaniuk Leszek Zych / Polityka
Żyją w czterech ścianach jak w areszcie domowym. Zamknięci przez chorobę, starość lub strach. Prawie nigdy albo nigdy nie wychodzą z mieszkań. Ale mają swój świat.
Józef ChmielewskiLeszek Zych/Polityka Józef Chmielewski

Komuś, kto wychodzi, wybiega albo nawet wytacza się o kulach na zewnątrz, taki areszt nie areszt wydaje się katorgą. Lecz, jak twierdzi się w psychologii, prawie wszystko, co jest nie do zniesienia, udaje się człowiekowi znosić, jeśli nada temu sens. I między ścianami, sufitem i podłogą zmontuje świat alternatywny.

Z pocałunkami

Jolantę Czechaniuk w dzieciństwie dopadła heinemedina. Urodziła się także z nieuleczalną chorobą zanikania mięśni, lecz wie, że także pod gwiazdą bożych pocałunków. I trzeba to gwiezdne miejsce przyjąć.

Bo cóż daje bunt? Ktoś musi ją ubrać, umyć, zanieść do ubikacji, posadzić na łóżku opartą o poduszki, bo ma wiotki kręgosłup. Jest jak szmatka, mówi Jolanta. Palce wyginają się na zewnątrz dłoni, jakby były z gumy, i coraz trudniej nimi pisać i haftować serwetki. Więc jaki wobec tej wiotkości sens ma bunt i niezgoda?

Zwłaszcza że bożych pocałunków miała doprawdy w życiu mnóstwo. To pani Zosia na przykład, starsza pani, mieszkająca w tym samym bloku, która przychodzi na każdy telefon, także poza godzinami opłaconymi przez Ośrodek. Jolanta boi się, że zabraknie funduszy na opłacenie opiekunki albo że opiekunce może zabraknąć sił i ona będzie musiała pójść do domu opieki, co by było straszne.

Ale najwspanialszy pocałunek boży to mama. Bardzo kochająca. Należy przypuszczać, że urodzenie tak bardzo chorej Joli stało się przyczyną choroby mamy. Kiedy mijały nawroty i mama wracała ze szpitala, Jolanta pilnowała, żeby brała leki, bo ci chorzy często je porzucają. Podnosiła mamę na duchu z całych sił, całe życie wierząc, że nadejdą lepsze czasy.

Wspaniały pocałunek boży ominął ją, gdy wytypowana została przez parafię na wyjazd do Jana Pawła II, lecz zachorowała na zapalenie płuc i znalazła się w szpitalu zamiast w Rzymie.

Polityka 9.2010 (2745) z dnia 27.02.2010; Ludzie i obyczaje; s. 97
Oryginalny tytuł tekstu: "Życie czterościenne"
Reklama