Tekst został opublikowany w POLITYCE w lutym 2010 roku.
Wiele osób z depresją nie jest świadomych swojej choroby, a dolegliwości przypisuje innym przyczynom. Spośród chorych, którzy stają przed specjalistą, tylko co drugi jest trafnie diagnozowany.
Dlaczego depresja sprawia takie problemy? Niewątpliwie medycyna nie dysponuje badaniami diagnostycznymi, które pomogłyby w jej rozpoznaniu; niezmiennie opiera się ono na tym, co mówi chory, jak się zachowuje i jak wygląda. Jednak trudność jest głębsza. Wiele innych chorób człowiek sam rozpoznaje dość wcześnie; czuje, że z jego zdrowiem jest coś nie tak i nawet nie znając dokładnie charakteru przypadłości, szybko wybiera się do specjalisty. Z depresją jest inaczej: gdy pacjent dociera do lekarza, ten nierzadko stwierdza, że choroba powoli narastała od dłuższego czasu, nawet wielu lat. Nawet jednak wtedy, na etapie zaawansowanej choroby, rozpoznanie przyjmowane jest z niedowierzaniem. Albowiem kwestionowanie tego faktu wynika niekoniecznie z braku wiedzy, lecz z dominującego w naszej kulturze sposobu myślenia oraz interpretacji codziennego doświadczenia.
Dlaczego tak trudno uwierzyć w depresję
Dobrze znamy zależność naszych emocji, pragnień, obaw i nadziei, optymizmu i zwątpienia od naszych doświadczeń, historii naszego życia, a zwłaszcza bieżących wydarzeń. Często chorzy na depresję reagują tak: „nie mam depresji, tylko nie mam sił, gdyż w moim życiu dzieje się ostatnio wiele złych rzeczy”. Albo: „źle się czuję, ale to nie może być depresja, w moim życiu nic złego ostatnio się nie dzieje”. Reagujemy różnymi emocjami – to dla nas oczywiste. Niełatwo nam jednak zaakceptować fakt, że sam nasz sposób reagowania może ulec istotnej chorobowej zmianie.