Federacja niepodległych nisz
Przewodnik po polskiej poezji współczesnej
W 2000 r. wydano w Polsce 800 tomików wierszy. A ile liryków krąży w Internecie, ile tomów wydały osiedlowe kluby lub domy kultury, ile wierszy wykrzyczeli młodzi poeci na Slam-Poetry? Tego nikt nie jest w stanie zliczyć. Ale to nie znaczy, że należy w popłochu uciekać przed zalewem papieru naznaczonego charakterystycznym pionowym kształtem. Od czasu do czasu bowiem morze wyrzuca na brzeg skarby. Sam fakt, że w tegorocznych nominacjach do nagrody Nike, która w założeniu miała promować prozę, znalazło się osiem tomików wierszy, skłania, by odbyć spacer brzegiem księgarskich półek i próbować wyłowić tomiki, które kryją blask.
Wrocławski krytyk Karol Maliszewski w cyklu artykułów poświęconych młodej poezji ironicznie pisał, że liczba tomików młodych poetów przypadająca na jednego Polaka powinna być umieszczona w Księdze rekordów Guinnessa. Kiedyś poproszono go o podanie liczby osób rymujących w Polsce. Maliszewski podsumował to, co czyta, co widzi w Internecie, co nadchodzi do niego z różnych stron. Wziął pod uwagę teksty nadsyłane na konkursy, w których jest jurorem, dziesiątki znanych mu prowincjonalnych klubów poetyckich. Dodał dzieci i młodzież garnące się do rymowania i udziału w warsztatach poetyckich. Z tego wszystkiego wyszło mu, że w Polsce ok. 2 mln ludzi bawi się słowami. Wrocławski krytyk uważa, że spośród tej ogromnej liczby wierszy jakieś 10 proc. można uznać za poprawne, a z tego 1 proc. za literacko wartościowe.
Skąd w rodakach taki pęd do zapełniania papieru mową wiązaną?