Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Czekając na Kryspina

Operacja po narodzinach

hlkljgk / Flickr CC by SA
Dopóki Kryspin się nie urodzi, będzie bezpieczny.
Joanna i Karol. Ich synek będzie potrzebował 80 tys. euro, żeby przeżyć.Stanisław Ciok/Polityka Joanna i Karol. Ich synek będzie potrzebował 80 tys. euro, żeby przeżyć.

Kryspin ma 29 tygodni, licząc od poczęcia. Rodzice kochają go od pierwszego USG. Tak jest zawsze, kiedy się dziecka chce i za nim tęskni, kiedy się postanowiło, że już czas. Był leciutko pulsującą fasolką na ekranie monitora. Joanna i Karol Janiakowie przyglądali się synowi, trzymali się za ręce, tacy spłoszeni i dorośli. Czuli, że trzeba gdzieś biec, coś przygotowywać, załatwiać porodówkę i renomowaną położną, czytać o porodach w Internecie, ćwiczyć oddychanie. Był październik, ale słonecznie.

Zaczęły się gratulacje, kwiaty i ubranka. Pierwsza w życiu fotografia Kryspina – długi wydruk z USG – podróżowała z rodzicami po Katowicach i była rozsyłana elektronicznie na dowód jego istnienia. Mieszkanie Joanny i Karola w kamienicy na Załężu – wielkie, designerskie, w tonach szarości, modnie minimalistyczne, chłodne, z abstrakcyjnym obrazem, z plazmą i optymalnie rozmieszczonymi wokół kanapy głośnikami systemu DVD surround – czekało na walające się wszędzie grzechotki. Pokój Kryspina będzie po jaśniejszej stronie, od ulicy, wejście przez sypialnię rodziców. Za oknem jazgoczą tramwaje, ale okna są wymienione, pleksiglas. Kiedy Kryspin miał 16 tygodni, poruszył się pierwszy raz. Bardzo jest witalny tam w środku, trudno go uchwycić na USG, ale wystarczy, że Karol położy rękę na brzuchu Joanny i mały się przyczaja. Nasłuchuje, rękę unosi do góry, przybiera pozę myślicielską.

Karol, technolog drewna, jesienią dostaje nową pracę w Dąbrowie Górniczej jako kierownik produkcji mebli. Mimo panującego kryzysu fachowców miło się wszędzie widzi.

Polityka 17.2010 (2753) z dnia 24.04.2010; kraj; s. 40
Oryginalny tytuł tekstu: "Czekając na Kryspina"
Reklama