Będzie wojna. Wojna na noże i widelce. Do ostatniej kropli rosołu! Lepsze przecież kłótnie o zupy, desery i napoje niż zajazdy, najazdy i awantury polityczne.
O kuchni litewskiej pisał, piękniej niż ktokolwiek inny, wieszcz Adam Mickiewicz. Biorę więc poetę na świadka. Oto stosowne zeznanie Mickiewicza, czyli fragment „Pana Tadeusza”:
„Kto zrozumie nie znane już za naszych czasów/Te półmiski kontuzów, arkasów, blemasów,/Z ingredyjencyjami pomuchl, figatelów,/Cybetów, piżm, dragantów, pinelów, brunelów;/Owe ryby! łososie suche, dunajeckie/Wyzyny, kawijary weneckie, tureckie,/Szczuki główne i szczuki podgłówne, łokietne,/Flądry i karpie ćwiki, i karpie szlachetne!/W końcu sekret kucharski: ryba nie krojona,/U głowy przysmażona, we środku pieczona,/A mająca potrawkę z sosem u ogona”.
Gotować mistrz Adam podobno nie umiał, ale pisał nad wyraz smakowicie. A jego ulubionym autorem kulinarnym był Wojciech Wielądko herbu Nałęcz, heraldyk i kucharz. Jego książka „Kucharz doskonały”, wydana w 1786 r.