Społeczeństwo

Rachunki za śmierć

Flickr CC by SA
Ponad trzy miesiące po zawaleniu się hali Międzynarodowych Targów Katowickich rozgrywa się kolejny akt tego dramatu. W tej odsłonie krzywdy przelicza się na złotówki. Solidarność i ofiarność z dni tragedii zamienia się w polskie piekło zazdrości i niedosytu.

Przed Wielkanocą Caritas zrobił paczki świąteczne dla poszkodowanych. Nic wielkiego: jedzenie i smakołyki za ok. 300 zł. Powiadomiona o tym rodzina zabitego hodowcy gołębi z okolic Bielska-Białej poprosiła, aby samochód z paczką podjechał z tyłu domu, aby nie kłuć w oczy sąsiadów, bo i tak już wszyscy szepczą, że wzbogacili się na śmierci: – Rodziny ofiar i znajomi policzyli to, co wtedy deklarowano, przeliczyli i wyszły im ogromne sumy – mówi ks. Krzysztof Bąk, dyrektor Caritasu Archidiecezji Katowickiej. Wyszło z tych rachunków 12–14 mln zł: – Problem w tym, że część składanych wówczas obietnic pozostała na papierze – tłumaczy ks. Bąk. Caritas katowicki dostał 4,1 mln zł. Podobną sumą dysponuje Caritas Polska.

Katowicka hala ubezpieczona była tylko w Allianz Polska. Ale właściciele targów wykupili najniższą z możliwych polis (odpowiedzialności cywilnej) na niespełna 5 mln zł. Tylko taką kwotę można rozdzielić wśród poszkodowanych: – Do połowy kwietnia wypłaciliśmy 2,8 mln zł – mówi Marek Baran, przedstawiciel ubezpieczyciela. Jedna z rodzin przysłała do Allianzu prawnika, który domagał się miliona złotych odszkodowania za śmierć: – Wytłumaczyliśmy, że to niemożliwe – przekazuje. – Przyjęliśmy zasadę równego podziału, bez względu na status materialny ofiar.

Allianz wypłacił już 59 rodzinom zabitych po ok. 27 tys. zł. Tyle samo otrzymają jeszcze najbliżsi 6 cudzoziemców. W kilku przypadkach zakwestionowano wysokość odszkodowania, ale w końcu godzono się na te żałosne – wobec tragedii śmierci – kwoty. Rodzina z południa Polski początkowo odmówiła przyjęcia ochłapów – tak nazwała wielkość odszkodowania: – Ale przekonaliśmy ich, że od nas więcej już nie dostaną – mówi Baran.

Ciężko rannym Allianz wypłacił zaliczki po 10 tys. zł. Pieniądze odebrały do tej pory 88 osoby ze 102 zaliczonych do kategorii najbardziej poszkodowanych. Dla nich pozostało jeszcze 2,2 mln zł: – Resztę wypłacimy po orzeczeniu stopnia uszczerbku na zdrowiu – wyjaśnia Baran. Trudno będzie to zrozumieć, tak samo jak to, że śmierć nie jest równa śmierci. W tych dniach do Caritasu zgłosiła się rodzina spod Zawiercia. Ojciec i matka zginęli w wypadku samochodowym. Osierocone dzieci poprosiły o pomoc. W takich sytuacjach Caritas wypłaca zapomogę 200–300 zł: – Usłyszałem, że żałują, iż rodzice nie zginęli na wystawie gołębi, bo wtedy dostaliby dużo więcej – opowiada ks. Bąk. Mówi, że jako kapłan i organizator pomocy poczuł się paskudnie: – Nie było w tym cynizmu, tylko autentyczny żal.

Teresa Malcher ze wsi Góra k.Pszczyny straciła męża w katastrofie hali; śmierć poniósł także jej szwagier („Polityka” pisała o tej rodzinnej tragedii). Henryk Krasoń, przyjaciel domu i szef miejscowego koła hodowców gołębi pocztowych, poszedł zapytać, czy zgodzi się policzyć pomoc. Co obiecywano, co dostała? – Tereska się rozpłakała, poprosiła, żeby dać jej wreszcie spokój – mówi Krasoń. – Nie chce, żeby ktokolwiek zaglądał do jej tragicznego portfela. O to samo prosił Mieczysław Ropolewski z Chorzowa, który na wystawie gołębi miał stoisko z karmą – katastrofę przeżył, ale stracił pięć osób z najbliższej rodziny. Powiedział, że rozdałby więcej niż dostał, gdyby tylko jakimś cudem udało się odwrócić bieg wydarzeń.

Nie da się jednak nie zaglądać do tych tragicznych portfeli. Pod koniec marca w „Rzeczpospolitej” pożalił się szwagier zabitego hodowcy gołębi ze Śląska, że obiecywana pomoc nie dotarła, a rodzina nie dostała nawet zwrotu kosztów pogrzebu.

 

 

To mnie strasznie zabolało – mówi Ewa Kolonko, dyrektor Wydziału Polityki Społecznej Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego. WPS od pierwszych godzin po katastrofie zajął się koordynacją pomocy w skali kraju. – Po tej informacji, a podobnych skarg było więcej, odezwali się darczyńcy z pretensjami, co się stało z ich pieniędzmi? Zaczęliśmy sprawdzać i liczyć pomoc dla ofiar. Dyrektor Kolonko przyznaje, że zupełnie nie wie, jaka pomoc byłaby właściwa przy tego rodzaju tragediach. – Przed halą mieliśmy doświadczenie tylko z pomocy dla powodzian. Tu stanęliśmy przed zupełnie nowym wyzwaniem. Katastrofa na Śląsku, ale opieką należało objąć rodziny choćby z Wybrzeża. Katastrofa, w której zginęli ludzie świetnie sytuowani i ci ze społecznych dołów.

Grzegorz Rak, zastępca kierownika zespołu pomocy doraźnej, zrobił rachunek dla rodziny, której przedstawiciel pożalił się prasie: – Podobną pomoc otrzymali poszkodowani w całym kraju, choć mogą być jakieś różnice związane ze świadczeniami poszczególnych gmin – informuje i zastrzega: – Nie jest to odszkodowanie za śmierć i krzywdy, ale dodatkowa pomoc dla ludzi, którzy nagle znaleźli się w trudnej sytuacji. Mówi też, że reagują na najmniejsze sygnały dotyczące nieprawidłowości: – Pomoc dotarła do wszystkich poszkodowanych, do najbliższych ofiar śmiertelnych – podkreśla. – Teraz pretensje pojawiają się u innych członków rodzin.

Do 24 marca żona ofiary dostała: 1000 zł zasiłku doraźnego (po tyle samo otrzymał każdy członek rodziny); 5 tys. zł pomocy samorządowej od miasta Katowice (później tę kwotę, po wsparciu innych miast, podniesiono do 10 tys. zł); 2 tys. zł – od Chorzowa; 5 tys. zł – dotacji z Caritasu; 5 tys. zł – na koszty pogrzebu z budżetu państwa (z puli 1 mln zł od premiera); od stycznia przyznano zasiłek tzw. okresowy – 158 zł miesięcznie; gmina udzieliła ok. 7 tys. zł pożyczki na ekonomiczne usamodzielnienie się (takie świadczenia społeczne z reguły są umarzane), zakupiła za 4 tys. zł cegły na dokończenie budowy domu i 2 tony węgla.

Córce, decyzją premiera, przyznano rentę specjalną – mówi Rak. Otrzymywać ją będzie oprócz ustawowej renty zwykłej i rodzinnej. Ponadto Caritas objął ją pomocą stypendialną. Do 18 roku życia będzie dostawała 300 zł miesięcznie. Kierownik Rak dodaje, że renty specjalne dostały wszystkie dzieci, których wnioski trafiły już do premiera. Otrzymywać je będą do czasu ukończenia nauki, ale nie dłużej niż do 25 roku życia: – Wysokości rent nie znamy, to są indywidualne decyzje uwzględniające sytuację finansową rodziny. W niektórych przypadkach takie renty mogą dochodzić do 1500 zł. Na pewno nie są niższe niż 600 zł. Ze Śląska wysłano dwa wnioski o renty specjalne dla rodziców ofiar: – Ale nie zostały uwzględnione.

Ponadto władze Katowic przyjęły dla osób rannych, mieszkających na terytorium Polski, następujące kryteria świadczeń: 1000 zł – przy udzieleniu pomocy ambulatoryjnej; 3 tys. zł – przy pobycie w szpitalu do 7 dni; 5 tys. zł – do 4 tygodni; 7 tys. zł – powyżej 4 tygodni. Katowice miały na pomoc dla rodzin ofiar i poszkodowanych prawie 1,4 mln zł (z tego połowa to wsparcie otrzymane od innych samorządów). Chorzów przeznaczył na zapomogi ponad 400 tys. zł.

Dyrektor Kolonko mówi, że nie da się wyliczyć wysokości rzeczywistej pomocy: – Zgłaszali się do nas przedstawiciele banków, dużych firm i darczyńcy prywatni – przypomina. Nie chcieli przekazywać pieniędzy na wskazane rachunki Caritasu czy PCK, tylko prosili o kontakt z konkretnymi rodzinami.

Śląski Urząd Wojewódzki ma szczegółowe rozeznanie tylko w sprawach pomocy państwowej: – Tej zadeklarowanej, po milionie złotych, przez premiera i prezydenta – mówi dyrektor. Pieniądze zostały przekazane przez resort finansów. Do tej pory nie pojawił się obiecany milion z Sejmu. Pomoc rządowa została podzielona na pół: dla Śląska i pozostałych województw, z których pochodziły ofiary: – Pieniądze poszły na jednorazowe zasiłki dla wszystkich poszkodowanych (po 1000 zł) i na koszty pogrzebów (po 5 tys. zł) – podaje Rak. Katowicki Caritas wydał do końca kwietnia (na pomoc doraźną) połowę z ponad 4 mln zł.

Największe sumy przekazali operatorzy sieci komórkowych (z akcji SMS): – Wysłaliśmy ponad 5 tys. podziękowań za dary, w tym setki do ludzi, którzy wsparli nas kwotami 20–50 zł – mówi ks. Bąk. Reszta pieniędzy została zablokowana na pomoc długofalową, choćby na przyznane wszystkim dzieciom osób poszkodowanych, nie tylko ofiar śmiertelnych, stypendia (po 300 zł miesięcznie) do ukończenia 18 lat: – Zgłosił się do nas ranny w akcji ratownik – przypomina ks. Bąk. Kiedy dowiedział się, że oprócz jednorazowych zasiłków dostanie także stypendia dla dwójki dzieci (jedno niepełnosprawne), to rozpłakał się z radości: – Ale wdzięczność miesza się z okrutnymi pretensjami. Ludzie ciągle żyją nadzieją na wielkie odszkodowania. Sprawdzają też, gdzie poszły społeczne pieniądze.

Na drugi dzień po katastrofie każda osoba, która znalazła się w szpitalu, otrzymała z Caritasu 1000 zł. Rodzinom wszystkich zmarłych wypłacono po 5 tys. zł: – To nie było na pogrzeb, bo przecież koszty refunduje ZUS, ale na potrzeby chwili – tłumaczy. Niektóre rodziny wzięły z tej puli po 15–20 tys. zł. Najpierw przyszedł zięć, potem teść, następnie synowa: – Nie traktujemy tego jako wyłudzenie pomocy – mówi dyrektor Caritasu. – Ot, rodzina skłócona, ta śmierć jeszcze bardziej ją podzieliła, stąd moja decyzja, żeby dać wszystkim.

Ks. Bąk mówi, że większość osób, które otrzymały wsparcie ze strony Caritasu, uznaje, że pomocą jest tylko to, co dostają do ręki: – Kiedy wyliczam, że trzeba było dla nich zakupić specjalne szpitalne łóżka, materace przeciwodleżynowe, chodziki, pościel, bo w szpitalach brakowało prześcieradeł, to się krzywią.

Polski Czerwony Krzyż zebrał w całym kraju ponad 2 mln zł:Przyjęliśmy zasadę, że nasza pomoc będzie miała przede wszystkim wymiar długofalowy i trafi tylko do najbardziej potrzebujących – mówi Gabriela Lipińska, specjalista ds. opiekuńczych w katowickim okręgu PCK. Czerwony Krzyż przyznał dzieciom 7 rent po 510 zł miesięcznie (do 18 roku życia). Dalszych 8 dzieci dostanie po ponad 640 zł miesięcznie: – O takim właśnie podziale swoich pieniędzy na renty zadecydował darczyńca – tłumaczy Lipińska. Inny sponsor zastrzegł, że jego 100 tys. zł ma pójść tylko na leczenie i rehabilitację dla wybranych dwóch osób.

Ks. Bąk mówi, że w tamtych styczniowych dniach dobrze zdaliśmy egzamin z solidarności społecznej. Potem poszło już gorzej.

Polityka 20.2006 (2554) z dnia 20.05.2006; Społeczeństwo; s. 112
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Sport

Iga tańczy sama, pada ofiarą dzisiejszych czasów. Co się dzieje z Polką numer jeden?

Iga Świątek wciąż jest na szczycie kobiecego tenisa i polskiego sportu. Ostatnio sprawia jednak wrażenie coraz bardziej wyizolowanej, funkcjonującej według trybu ustawionego przez jej agencję menedżerską i psycholożkę.

Marcin Piątek
28.09.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną