Wbrew stereotypowemu wyobrażeniu psychopata to niezwykle rzadko ponury i stroniący od ludzi sadysta. Ogromna większość jest miła, komunikatywna, sympatyczna w obejściu oraz skłonna do rozmów. Dopiero dłuższy kontakt z taką osobą budzi podejrzenia, że za przyjemną fasadą kryje się emocjonalna pustka oraz skrajny egocentryzm. Większość ludzi z tym problemem nie jest także szczególnie skłonna do przemocy. Raczej przemoc przychodzić może przy okazji – jeśli brakuje hamulców w postaci sumienia, a jest to łatwy sposób na osiągniecie własnych celów, psychopata nie ma szczególnych oporów również przed fizycznym krzywdzeniem innych wokół. Jest niczym wilk w stadzie naiwnych owieczek. Czy osoby takie są jednak skuteczne? Okazuje się, że niezupełnie. Przede wszystkim częścią tego zaburzenia osobowości jest impulsywność i koncentracja na poszukiwaniu przyjemności. Wewnętrzna emocjonalna pustka rodzi chęć poszukiwania wrażeń i osoba taka ulega łatwo licznym pokusom i ma trudność z wytrwałym działaniem. Ten brak emocji skutkuje także tym, że pomimo wyraźnych oznak inteligencji zachowuje się, jakby w ogóle nie potrafiła się uczyć na własnych błędach – nie wyciąga wniosków z porażek, zraża do siebie innych z błahych powodów. W rzeczywistości więc psychopaci raczej nie osiągają wielkich sukcesów w pracy, są samotni i szkodzą ludziom, którzy chcą im pomóc.
Niemniej kłopotliwą grupą pacjentów są osoby z osobowością z pogranicza – borderline. Ten termin został ukuty po to, aby oddać obecne w zachowaniu pacjentów symptomy zarówno psychozy, jak i nerwicy.