Reżyser prosi o dodatkową lampę w tunelu.
Jolly chaps w białych kalesonach, lotnicy Królewskich Sił Powietrznych internowani w żagańskim Stalagu Luft III, kopali tunel, żeby uciec Niemcom w 1944 r. Zorganizowani byli doskonale: pod ziemię schodzili przez piec w baraku numer 104, jechali na przodek wózkami po torach zrobionych z desek prycz, powietrze płynęło do nich wężem z puszek po mleku. Tamten tunel – zwany Harrym – już nie istnieje.
Akcja, mówi Reżyser. Teraz kopie przed kamerą Przyszły Żołnierz, żagański chłopak, który chce być zawodowym wojskowym. Na brzegu wykopu czeka jego brat – akcji nie tworzy, bo za młody, posiada mundur radzieckiego kadeta, nie ŕ propos. W tunelu gorąco, przykryty jest on pleksiglasem – to tunel turystyczny, zbudowany przez szkołę mechaniczną. Ludzie kupują bilet do Muzeum Obozów Jenieckich w Żaganiu, włażą do tunelu, refleksję mają sloganową: czuć historię. Kiedyś na radzie miasta Burmistrz zagaił o promocji Żagania – jest marketingowcem, czyli raczej wie, co się dobrze sprzeda. Chór, zgłaszali rajcy, znany chór żeński Octava wypromuje Żagań. Fajnie, że babki chcą śpiewać, zgodził się Burmistrz. Ale potem mówił głównie o Stalagu Luft III, gdzie czuć historię. Chodziło o pieniądze na film dokumentalny o Wielkiej Ucieczce. Dlaczego nie na chodniki, pytała opozycja.
Reżyser daje znak, Przyszły Żołnierz przerywa kopanie. Miasto dokłada się do filmu.
Historia żagańska jest zastana, niepolska, mówi Dyrektor muzeum.
Ludzie napływowi, powojenni, ziemię dostawali. Dlatego może Australijczycy, Anglicy i Amerykanie mają filmy dokumentalne o wielkiej ucieczce tunelem, a Polacy dopiero swój robią.