Zwolennicy związków partnerskich utrzymują, że co najmniej 20 tys. polskich dzieci wychowuje się w związkach homoseksualnych, w których jeden z opiekunów jest biologicznym rodzicem. Gdy ów rodzic umrze nagle, może się zdarzyć, że dziecko – mogąc pozostać pod kuratelą partnera – trafi do domu dziecka.
W związku partnerskim – wedle projektu ustawy – osamotniony partner mógłby nadal opiekować się dzieckiem, tyle że dzieci ponadtrzynastoletnie musiałyby wyrazić na to zgodę. Potrzebna byłaby też zgoda drugiego żyjącego rodzica biologicznego. Jak podkreślają przeciwnicy ustawy – byłby ten przepis furtką do adoptowania dzieci przez pary homoseksualne.
Na temat tego, czy partnerzy, w tym homoseksualni, mogliby wystąpić o adopcję zupełnie obcego dziecka, ustawa milczy. Według badań opinii, 95 proc. Polaków jest temu przeciwnych. Nawet liberalni twórcy nowej ustawy mają wątpliwości. Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, posłanka PO: – Nie uważamy, że homoseksualny opiekun dziecka byłby gorszy, ale przy braku społecznej akceptacji zafundowalibyśmy dzieciom w takiej rodzinie kolejny stres. A tego nie chcemy.
Jednak niezależnie od tego, jak ostatecznie wyglądać będzie ustawa o związkach partnerskich, drzwi do adopcji homoseksualnych zostały już otwarte. Uchwalona w tym roku ustawa o pieczy zastępczej (czyli wszelkich formach opieki nad osieroconymi dziećmi) jasno definiuje, kto może zostać rodzicem zastępczym: osoby odpowiednio przeszkolone, stabilne i odpowiedzialne. Sądy rodzinne nie mają prawa dyskryminować nikogo ze względu na preferencje seksualne. Zresztą, jak niby miałyby je sprawdzać? Jeśli chodzi o adopcję, to może się o nią starać także osoba samotna.