Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Bo chcę

Rozmowa z Olgą Grygier-Siddons, prezes PwC

„Wyjechałam do Manchesteru zaraz po maturze – na tyle wcześnie, że nie zdążyłam nasiąknąć tym, co kobiecie wypadało, a co nie było dobrze widziane”. „Wyjechałam do Manchesteru zaraz po maturze – na tyle wcześnie, że nie zdążyłam nasiąknąć tym, co kobiecie wypadało, a co nie było dobrze widziane”. Tadeusz Późniak / Polityka
O tym, jak dużo pracować, mieć z tego satysfakcję, być matką i szczęśliwym człowiekiem - mówi Olga Grygier-Siddons.
„W Polsce za największe szczęście uważa się to, że nie trzeba pracować. Według Brytyjczyków jakość pracy jest jednym ze źródeł szczęścia”.Tadeusz Późniak/Polityka „W Polsce za największe szczęście uważa się to, że nie trzeba pracować. Według Brytyjczyków jakość pracy jest jednym ze źródeł szczęścia”.

Joanna Cieśla: – Czy jest coś takiego jak kobiecy i męski styl zarządzania?
Olga Grygier-Siddons: – Widzę raczej różnice osobowościowe w sposobach zarządzania. I spore odmienności między rynkami w różnych krajach. W Polsce przyjęty jest dość dyrektywny styl przywództwa. Pracownicy widzą szefa jako osobę wszechwiedzącą, która ustala kierunek firmy, ale też wpływa na sprawy techniczne. Dystans między nim a pracownikami jest spory. Na rynkach anglosaskich liderzy częściej sięgają po różne style, po dyrektywny też, gdy np. mają do czynienia z sytuacją kryzysową i nie ma czasu na szukanie konsensu. W innych przypadkach próbują raczej rozpoznać, jaki jest potencjał pracowników, wzmocnić ich silne strony, a nie wytykać słabości.

Spotyka się opinie, że kobiety lepiej radzą sobie właśnie z motywowaniem ludzi, inspirowaniem ich do działania. Rzeczywiście, widzę wiele kobiet, które w ten sposób zarządzają. Ale spotkałam mężczyzn, którym też dobrze to wychodziło. Bardzo ważna jest świadomość, z jakiego stylu każdy z nas czerpie, i umiejętność przełączania się pomiędzy różnymi stylami w zależności od sytuacji.

Jest pani prezesem polskiego oddziału jednej z największych światowych firm konsultingowych. Zaplanowała pani sobie taką karierę?
Nigdy nie miałam planu na życie, po prostu przez nie szłam. 25 lat temu nie przyszło mi do głowy, że będę szefem PwC w Polsce. W tamtych czasach nie sądziłam, że w ogóle mogę pracować w takiej firmie. Na pewno duże znaczenie miało to, że w toku swojej kariery szukałam obszarów, które mnie interesowały, a jednocześnie były ważne dla firmy. Wiele lat pracowałam przy transakcjach prywatyzacyjnych, przy kupnie i sprzedaży akcji lub udziałów przedsiębiorstw. To była moja pasja, a dzięki temu, że te transakcje były ważne dla firmy, byłam doceniana.

Polityka 31.2011 (2818) z dnia 26.07.2011; Coś z życia; s. 75
Oryginalny tytuł tekstu: "Bo chcę"
Reklama