Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Wypłyną czy popłyną

Polacy płyną do Szanghaju

Komfort Otylii polega na tym, że zrobiło się wokół niej ciszej – niczego nie musi, nikt już jej nie przyznaje medali z urzędu. Komfort Otylii polega na tym, że zrobiło się wokół niej ciszej – niczego nie musi, nikt już jej nie przyznaje medali z urzędu. Tomasz Markowski / Newspix.pl
Przed pływackimi mistrzostwami świata z polskiego obozu słychać, że ważniejsze niż medale są wyniki dające spokój przygotowań do igrzysk w Londynie. W kraju bez systemu szkolenia to brzmi jak alibi.
Mateusz Sawrymowicz. Najwyżej w światowej klasyfikacji - na czwartym miejscu (1500 m stylem dowolnym).Wolfgang Rattay/Reuters/Forum Mateusz Sawrymowicz. Najwyżej w światowej klasyfikacji - na czwartym miejscu (1500 m stylem dowolnym).

Gdyby tegoroczne najlepsze wyniki na świecie wziąć za prognozę na mistrzostwa w Szanghaju, o medale będzie Polakom ciężko. Najwyżej w klasyfikacji – na czwartym miejscu – są Mateusz Sawrymowicz (1500 m stylem dowolnym) i Radosław Kawęcki (200 m grzbietowym). – Tabele wyników dają pojęcie o układzie sił, ale wszystkiego nie mówią. Cała czołówka to co najlepsze zostawia oczywiście na mistrzostwa – mówi Jacek Miciul, trener Kawęckiego. Wysoko na listach światowych są jeszcze delfinista Paweł Korzeniowski oraz sprinter Konrad Czerniak. No i Otylia Jędrzejczak, która podobnie jak Sawrymowicz wymyśla siebie od nowa pod okiem amerykańskich fachowców w Kalifornii. – Oboje stanęli przed wyborem zerojedynkowym: albo koniec kariery, albo wyjazd do Stanów – uważa Jan Wiederek, szef wyszkolenia Polskiego Związku Pływackiego.

Sława i chwała

Kalifornia od lat magnetycznie działa na światową czołówkę pływaków. Tam jest słońce przez 300 dni w roku i odkryte baseny, co zabójczą monotonię pływania nieco słodzi. Ale przede wszystkim są świetni trenerzy, za którymi stoją ośrodki naukowo-badawcze. Za pępek pływackiego świata nie uważają Stanów właściwie tylko Anglicy, Australijczycy i Chińczycy, przekonani, że prestiżowy dla nich wyścig z Amerykanami wygrają własnymi metodami.

Mateusz i Otylia nie mieli w Polsce konkurencji. W Kalifornii trenują ramię w ramię z mistrzami świata, mistrzami olimpijskimi. Mobilizacja przychodzi sama – mówi Przemysław Stańczyk, mistrz świata z 2007 r. na 800 m stylem dowolnym.

Polityka 30.2011 (2817) z dnia 19.07.2011; Coś z życia; s. 92
Oryginalny tytuł tekstu: "Wypłyną czy popłyną"
Reklama