Gdyby tegoroczne najlepsze wyniki na świecie wziąć za prognozę na mistrzostwa w Szanghaju, o medale będzie Polakom ciężko. Najwyżej w klasyfikacji – na czwartym miejscu – są Mateusz Sawrymowicz (1500 m stylem dowolnym) i Radosław Kawęcki (200 m grzbietowym). – Tabele wyników dają pojęcie o układzie sił, ale wszystkiego nie mówią. Cała czołówka to co najlepsze zostawia oczywiście na mistrzostwa – mówi Jacek Miciul, trener Kawęckiego. Wysoko na listach światowych są jeszcze delfinista Paweł Korzeniowski oraz sprinter Konrad Czerniak. No i Otylia Jędrzejczak, która podobnie jak Sawrymowicz wymyśla siebie od nowa pod okiem amerykańskich fachowców w Kalifornii. – Oboje stanęli przed wyborem zerojedynkowym: albo koniec kariery, albo wyjazd do Stanów – uważa Jan Wiederek, szef wyszkolenia Polskiego Związku Pływackiego.
Sława i chwała
Kalifornia od lat magnetycznie działa na światową czołówkę pływaków. Tam jest słońce przez 300 dni w roku i odkryte baseny, co zabójczą monotonię pływania nieco słodzi. Ale przede wszystkim są świetni trenerzy, za którymi stoją ośrodki naukowo-badawcze. Za pępek pływackiego świata nie uważają Stanów właściwie tylko Anglicy, Australijczycy i Chińczycy, przekonani, że prestiżowy dla nich wyścig z Amerykanami wygrają własnymi metodami.
– Mateusz i Otylia nie mieli w Polsce konkurencji. W Kalifornii trenują ramię w ramię z mistrzami świata, mistrzami olimpijskimi. Mobilizacja przychodzi sama – mówi Przemysław Stańczyk, mistrz świata z 2007 r. na 800 m stylem dowolnym.