Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Niesprawni – niepełnosprawnym

Tragedia w Ząbkach: babcia zabiła, system zawiódł

Ząbki, miejsce tragedii. Ząbki, miejsce tragedii. STORM/SE / East News
W Polsce brakuje systemu opieki nad dziećmi niepełnosprawnymi i ich rodzinami. Państwowe instytucje nie wiedzą nawet, ile takich dzieci jest. O Kacperku i Justynie z Ząbek też nie wiedziano, dopóki nie zastrzeliła ich własna babcia.
Opiekunowie dzieci niepełnosprawnych zdani są na własną zaradność i siłę.Frank Siteman/Corbis Opiekunowie dzieci niepełnosprawnych zdani są na własną zaradność i siłę.

9-letni Kacper i 2,5-roczna Justynka, ciężko upośledzeni na skutek wady genetycznej, mieszkali z rodzicami, dziadkami i zdrową 5-letnią siostrą w osiedlu domków jednorodzinnych w Ząbkach. Kilkaset metrów od lasku, w którym zginęli zastrzeleni przez opiekującą się nimi babcię. 64-letnia kobieta posłużyła się bronią ich ojca – byłego oficera GROM i sama popełniła samobójstwo. Rodzina była dobrze sytuowana, oboje rodzice pracowali. Nie brali pieniędzy z opieki społecznej, nie składali wniosków o dofinansowanie w Centrum Pomocy Rodzinie. O ojcu dzieci kolega z jednostki mówi tak: – Był honorowy jak każdy żołnierz i nikogo prosić o nic nie chciał. Sam harował i dzieciom niczego nie brakowało.

Nieznani

Nazajutrz po tragedii sześć kobiet, które tego popołudnia miały zacząć przygotowania do remontu w siedzibie ząbkowskiego Koła Pomocy Dzieciom i Młodzieży Niepełnosprawnej przy TPD, nie może zabrać się do pracy.

– To były takie dzieci jak nasze – mówi roztrzęsiona Ewa, mama Marcina. Jej syn miał nie chodzić i nie mówić wskutek niedotlenienia przy porodzie. Pierwsze miesiące życia spędził w szpitalu. Po zakażeniu salmonellą i gronkowcem przypominał, jak wspomina Ewa, warzywo. Dziś ma 26 lat, mówi niewyraźnie, ale uśmiecha się, chodzi i zna wszystkie marki samochodów.

10 lat temu Ewa razem z grupą rodziców podobnych dzieci założyła w Ząbkach Koło Pomocy. Dziś w stowarzyszeniu jest 37 rodzin z 40 dzieci. Niektóre, tak jak Marcin, już dorosły.

Żadna z matek nie słyszała wcześniej o Kacprze i Justynce. Ani o babci opiekującej się dwójką niechodzących, ciężko upośledzonych dzieci. – Musiało jej być bardzo ciężko, nawet jeśli miała do pomocy opiekunkę – mówią. – Może gdyby mogła komuś tak zwyczajnie się wygadać, nie doszłoby do tej tragedii.

Polityka 34.2011 (2821) z dnia 16.08.2011; Temat tygodnia; s. 17
Oryginalny tytuł tekstu: "Niesprawni – niepełnosprawnym"
Reklama