Społeczeństwo

Zabójstwo w sztumskim więzieniu. Jak wytrzymać nieustanną frustrację?

Leszek Zych / Polityka
Ludzie wykonujący zawody, które wymagają szczególnej wytrzymałości psychicznej, często nie przyznają się, że mają problemy. Boją się, że ktoś uzna, że może się nie nadają do pracy.

Joanna Cieśla: Dyrektor zakładu karnego w Sztumie wchodzi do celi i zabija więźnia. Słyszał pan wcześniej o takim przypadku?
Prof. Henryk Machel: Nie słyszałem - choć zacząłem pracę w więziennictwie w 1963 r.

Po zabójstwie mężczyzna sprawiał wrażenie nieobecnego, mówił, że nie wiedział, co robi. Podobno w liście do rodziny napisał, że słyszy głosy, które każą mu popełnić tę zbrodnię. Czy to mogła być psychoza?
Znałem tego człowieka, choć dość powierzchownie, przez lata spotykałem się z nim przy różnych okazjach. Odbierałem go jako osobę w pełni zdrową, zrównoważoną, rozumiejącą swoją rolę jako psychologa, którym jest z wykształcenia. Opinia w środowisku o nim też była dobra. Psychoza może jednak ujawnić się nagle, pod wpływem zbyt silnego nacisku psychicznego, niemożności poradzenia sobie. Kierowanie tak dużym i trudnym zakładem, jak ten w Sztumie, to niewyobrażalne obciążenie. Karę odbywają tam recydywiści, często z powikłanymi relacjami rodzinnymi lub zupełnie samotni, bez perspektywy życiowej po zakończeniu kary. Mają ogromne problemy, przez lata oglądają te same mury, schody – często wyładowują swoje napięcia na pracownikach służby więziennej.

Podobno zabity osadzony pisał wielokrotne skargi na personel, także bezpośrednio na dyrektora więzienia.
To mogło być frustrujące, bo kierownictwo zakładu musi się odnieść do każdego takiego pisma - a to z zarzutem, że skazany nie dostał się na czas do dentysty, a to do lekarza. Jedocześnie te osoby często nie pozwalają sobie niczego wyjaśnić, trwa więc nieustanny konflikt między nimi a personelem. To sprawia, że ludzie odpowiedzialni, często bardzo kompetentni załamują się, przeżywają wyczerpanie emocjonalne, zmęczenie, bóle głowy, bezsenność, mają zaburzenia żołądkowe i inne objawy wypalenia zawodowego.

Reklama