Nawet najwyższej klasy sprzęt, idealnie dobrany do umiejętności, warunków fizycznych narciarza i jego stylu jazdy, nie spełni swej funkcji, jeśli nie będzie regularnie i fachowo naprawiany i konserwowany. Dlatego przed sezonem warto poddać sprzęt kompleksowemu serwisowi.
W przypadku nart pierwszym etapem jest regeneracja ślizgów, tzw. zoli. Dziury (bądź cały ślizg) powinny być zalane tworzywem, następnie zaś przeszlifowane – najlepiej nie, jak dawniej, papierem ściernym, lecz specjalnym kamieniem w maszynie serwisowej. Na zolę może też wtedy zostać nałożona tzw. struktura, czyli układ rowków (podobny do bieżnika opony), który ułatwia odprowadzanie wody i śniegu spod narty. Dla amatorów najlepsze są struktury najprostsze: linearne bądź krzyżowe. Co ważne: dla dzieci i szczupłych kobiet powinny być one płytkie, by nie stawiały oporów bocznych.
Inne są też dziś zasady ostrzenia krawędzi. Narty carvingowe powinny być ostrzone od dziobów do tyłów w pełnym zakresie: wszędzie tam, gdzie kontaktują się ze śniegiem. Są przecież mocno taliowane i dużo krótsze niż dawniej, wzorcowy zaś skręt wykonywany jest na krawędziach. Pozostawienie nieostrych krawędzi w okolicy dziobów i tyłów – jak robiono dawniej – sprawi, że narta okaże się w praktyce za krótka w stosunku do naszych umiejętności i wagi.
Dlatego warto upewnić się u serwisanta, jak zamierza naostrzyć nasze narty. I zaznaczyć, że krawędź ma być naostrzona od początku do końca, i to pod kątem 88 stopni (taki jest zalecany dla amatorów). Oraz dowiedzieć się, czy przewidziany jest tzw. tuning – bo w ten sposób dostosowuje się obecnie nartę do wymagań narciarza.