Sąd Rejonowy w Opolu, jako pierwszy w Polsce, nie widział przeszkód, aby zarejestrować – w grudniu 2011 r. – Stowarzyszenie Osób Narodowości Śląskiej (SONŚ). Zaskoczenie było spore, bo od 15 lat wszystkie instancje, włącznie z Sądem Najwyższym, oraz Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu odrzucały wnioski o zalegalizowanie organizacji, która miała w nazwie narodowość śląską. Argument był jeden: taka nie istnieje, a inicjatorzy jej powołania dążą do uzyskania preferencji wyborczych.
Teraz jest stowarzyszenie – byt prawny, ale czy tym samym powstała narodowość śląska? – Istnienie grupy etnicznej narodowości śląskiej wymaga wpisania do ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz języku regionalnym – mówi Piotr Długosz, który wraz z Wojciechem Glenskiem i Justyną Nikodem podpisał się pod wnioskiem o rejestrację. Z taką inicjatywą może wystąpić 15 posłów albo obywatele po zebraniu 100 tys. podpisów.
Wśród 18 członków-założycieli stowarzyszenia większość należy do opolskiego oddziału Ruchu Autonomii Śląska (RAŚ). Sam Długosz był wcześniej w Mniejszości Niemieckiej. – Zapisała mnie babka, bez mojej wiedzy, kiedy miałem 12 lat – wyjaśnia. Z wykształcenia jest germanistą, prowadzi biuro tłumaczeń. Był wiceprzewodniczącym RAŚ, teraz jest w zarządzie jego centralnych struktur. Mówi, że kultura niemiecka jest mu bliska, ale identyfikacja narodowościowa jednoznaczna: – Jestem Ślązakiem! W księgach parafialnych znalazłem wpisy sprzed 300 lat o naszej rodzinie, a więc bez wątpienia jestem stąd. Jako Ślązak wystąpił z Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców (TSKN).
SONŚ to inicjatywa głównie trzydziestolatków. Stefan Zdżuj, architekt, wyjaśnia, że dorosło pokolenie, które nie boi się mówić, co mu leży na sercu.