Tej wiosny w marcu uroczyście wręczono Annie Komorowskiej w Holandii cebulki tulipanów świeżo nazwanych jej imieniem. Swój tulipan ma również Maria Kaczyńska – kremowy i delikatny, tylko o włos rozmija się kwitnieniem z Lechem Kaczyńskim. Lech Wałęsa jest krzepki, z dużym ciężkim kielichem i biało-czerwonymi kolorami płatków. Jan Paweł II o białym smukłym kielichu ma złociste dno. Tulipany mają również Mikołaj Kopernik, Fryderyk Chopin i Irena Sendlerowa.
W Polsce Ludowej w marcu niepodzielnie królował goździk, zwłaszcza czerwony, uprawiany w szklarniach badylarzy, prywatnych ogrodników, tysiącami wędrujący do zakładów pracy, by w towarzystwie rajstop trafić w ręce kobiet w Dniu Kobiet. W nowym ustroju wypadł z tej roli jako kwiat niemodny, mocno już skomunistyczniały.
Na jego miejsce wszedł tulipan. I słusznie. Róża ze swym kolistym rozwichrzeniem płatków, jak włosy w lokach, i słodką wonią byłaby zdecydowanie zbyt kobieca, tulipan natomiast ma krój męskiej sylwetki, wąskiej w talii i rozszerzającej się ku górze. Toteż ta męska kwietność traktowana niskimi temperaturami, żeby zakwitła, kiedy trzeba, jest stosowniejsza w Dniu Kobiet, Dniu Babci i na walentynki.
Wielkopański rodowód
Tulipana odkrył dla Europy markiz Augierius Ghislain de Busbecq, poseł Ferdynanda I na dworze Sulejmana Wspaniałego. Podróżując po Turcji zobaczył kwiat zdobiący turban jednego z miejscowych i zapytał: co to? Zagadnięty sądząc, że markiz ma na myśli jego nakrycie głowy, odpowiedział: tulpana, czyli turban. Nazwa poszła w świat i choć lekko modyfikowana zachowała swój rdzeń we wszystkich językach.