Społeczeństwo

Motory Maryi

Katastrofa smoleńska dzieli motocyklistów

Motorowi zapaleńcy uwielbiają zloty. W sezonie nie ma tygodnia, żeby się gdzieś nie zbierali. Motorowi zapaleńcy uwielbiają zloty. W sezonie nie ma tygodnia, żeby się gdzieś nie zbierali. Stanisław Ciok / Polityka
Katastrofa smoleńska podzieliła nawet polskich motocyklistów. Ci wierni Radiu Maryja odeskortowali kopię obrazu Matki Boskiej z Jasnej Góry do sanktuarium w Gietrzwałdzie.
Wiktor Węgrzyn, komandor Międzynarodowego Motocyklowego Rajdu Katyńskiego.Stanisław Ciok/Polityka Wiktor Węgrzyn, komandor Międzynarodowego Motocyklowego Rajdu Katyńskiego.

Czarna kamizelka komandora Wiktora Węgrzyna jest jak mapa historii polskich motocyklistów spod znaku krzyża. Na lewej piersi pamiątkowe blachy, metalowe znaczki z 11 motocyklowych rajdów katyńskich i 8 zlotów na Jasnej Górze. Na prawej – beżowy, trochę sfilcowany od deszczu, moherowy berecik. Przypiął go dwa, może trzy lata temu. Początkowo Ojciec Dyrektor bał się motocyklistów. Te czarne skóry, frędzle, bandany pod kaskami. I zła sława zmotoryzowanych bandytów. Podobno przekonał go dopiero jeden z kamerzystów Telewizji Trwam, zapalony motocyklista, który wybrał się na Zlot Gwiaździsty na Jasną Górę. Uroczyste rozpoczęcie sezonu, 20 tys. motorów, specjalna msza na błoniach, poświęcenie spalinowych rumaków. Centralną postacią i organizatorem był Wiktor Węgrzyn, 74-letni Polonus z USA.

Pędźcie na koniach skrzydlatych w motocyklowej wyprawie...

– tymi słowami żegnał uczestników rajdów kapelan rodzin katyńskich, nieżyjący już ksiądz prałat Zdzisław Peszkowski, były ułan i więzień Kozielska. Od katyńskich rajdów wszystko się zaczęło.

Wiktor Węgrzyn nie ma grobów swoich bliskich na Kresach Wschodnich, ale został inicjatorem i komandorem Międzynarodowego Motocyklowego Rajdu Katyńskiego. Pół życia spędził w Stanach, wśród Polonii z Chicago, i tam nasiąkł kombatancko-kresowymi klimatami. Dobrze znał Edwarda Moskala i szybko stał się jednym z bardziej zaangażowanych politycznie działaczy chicagowskiej Polonii. W pierwszej manifestacji pod konsulatem brał udział zaraz po przyjeździe do USA w 1973 r. Miał wtedy 34 lata, ale dla byłych akowców i andersowskich kombatantów, zebranych 22 lipca pod placówką dyplomatyczną PRL, był młodzieniaszkiem. Dość krewkim, bo zasłynął tym, że kopnął w tyłek polskiego konsula, który do 30 żołnierzy zebranych pod konsulatem, w tym weterana powstania warszawskiego płk.

Polityka 19.2012 (2857) z dnia 09.05.2012; Ludzie i Style; s. 96
Oryginalny tytuł tekstu: "Motory Maryi"
Reklama