W najlepszej internetowej przeróbce dialogu z filmu „Upadek” pogrążony w depresji Adolf Hitler nie chce wyjść na imprezę. „Przed każdym wyjściem się przygotowuję, czeszę, poprawiam sobie ten je... ny wąs, żeby był bardziej kwadratowy, a i tak dziewczyny nawet na mnie nie spojrzą” – żali się swoim generałom. „Uważamy, że powinien pan przeprowadzić modernizację swojej stylówy” – sugeruje jeden z nich. „Bzdura, moja stylówa jest bezbłędna” – odpowiada führer.
Gdyby Hitler oglądał MTV, mógłby czasem rzucić okiem na program „Operacja: Stylówa” (rozpoczął się właśnie drugi sezon). Ten – pod znajomo, bo militarnie brzmiącym tytułem – przyniósłby mu garść uwag na temat stylu, albo już nawet stylizacji, bo „stylówa” to coś pomiędzy jednym a drugim. Niby stylizacja, ale jednak poddana lekkiej modernizacji, która w wypadku tego programu polega często na zastosowaniu make-under (modne słowo), czyli naprawie tego, co zepsuł make-up. Słowem: na rezygnacji z tego, co zepsuliśmy na przykład przesadnym makijażem, solarium. Poza tym ważny jest tu sam rodzaj tego wyrazu – w końcu stylówa to prawie jak żona stylu, a żona zwykle bywa bardziej stylowa.