Społeczeństwo

Okrakiem na wraku

Proszę się nie martwić – ten felieton nie jest o piłce nożnej, chodzi tylko o jednego zucha, czyli „mołodca”. „Mo-łod-cy!” – skandowali kibice rosyjscy po tym, jak ich „sborna” rozgromiła Czechów. Takim też zuchem w oczach Rosjan może zostać publicysta „Rzeczpospolitej” Piotr Skwieciński, który odchyla się od obowiązującej lud smoleński trajektorii ideologicznej. Odważył się on bowiem skrytykować profesora Wiesława Biniendę – bóstwo narodu smoleńskiego („Rz.” 1 VI 2012). Jak już pisałem w Internecie na blogu „en passant”, koronny ekspert Antoniego Macierewicza i jego zespołu parlamentarnego, autor własnej trajektorii i teorii brzozy, zniknął, wyparował, ulotnił się, zamiast – mając tak kopernikańskie wyniki badań i przemyślenia – udać się do prokuratury wojskowej, która prowadzi śledztwo smoleńskie. Kontrowersyjne opinie prof. Biniendy, które dla jednych są biblią, a dla innych pośmiewiskiem, miały obalić wnioski komisji Millera, Anodiny oraz ich mocodawców – Tuska i Putina. Kiedy polscy prokuratorzy zaproponowali Biniendzie spotkanie – ten, zamiast pójść do prokuratury, bawił się z nimi w chowanego, czekał podobno w Sejmie (!), a następnie wyjechał do USA, wprawiając swoich wyznawców w zakłopotanie. „Binienda – mołodiec!” – zawołała „Gazeta Polska”.

– Czyżby? – miał odwagę zapytać publicysta „Rz.”. „Ujmująca postawa wycofanego naukowca – napisał wtedy red. Skwieciński – zaczęła ustępować miejsca temperamentnemu polemiście, który w zasadzie przestał ukrywać swoją bardzo niechętną opinię nie tylko na temat przyczyn i przebiegu katastrofy, ale i strony przeciwnej – czyli władz państwowych i komisji Millera (…).

Polityka 24.2012 (2862) z dnia 13.06.2012; Felietony; s. 115
Reklama