Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Biznes, nie iluzja

Czym kuszą parki rozrywki

Chata Tajemnic jest u jednego boku uniesiona o jakieś 30 stopni, niby to unoszona potężnymi, kolorowymi balonami. Chata Tajemnic jest u jednego boku uniesiona o jakieś 30 stopni, niby to unoszona potężnymi, kolorowymi balonami. Tadeusz Późniak / Polityka
W parkach rozrywki najwięcej jest tego, co było dawno temu lub jest zbyt daleko: miniatur słynnych budowli, zamków, dinozaurów. Ale poszukiwanie nowych rekwizytów trwa...
Zawieszony w powietrzu kran oparty wyłącznie na wypływającym z niego strumieniu wody.Tadeusz Późniak/Polityka Zawieszony w powietrzu kran oparty wyłącznie na wypływającym z niego strumieniu wody.

Do parku rozrywki Farma Iluzji w Woli Życkiej (gmina Trojanów, powiat garwoliński, na krańcu województwa mazowieckiego) docieramy nie jak Alicja, przez króliczą norę do świata po drugiej stronie, ale też iluzją – szosy. Ściślej – gminną drogą mocno iluzoryczną, zaniedbanym gościńcem nie tyle już z dziurami, co resztkami asfaltu. Tu nie można do końca ufać temu, co się widzi. Najdotkliwiej da się tego doświadczyć, stając w niecierpliwym ogonku do WC. Po lewej i prawej widzimy z ulgą długą amfiladę kabin. Nic bardziej złudnego – kabiny są dwie, a reszta to lustrzane odbicia. Tu króluje iluzja.

Farma powstała na terenie opuszczonej cegielni. Jak było przedtem, pokazują u wejścia zdjęcia: pagórki, glinianki, omszałe zabudowania, wszystko zarosłe bujnymi krzewami. Taki baśniowy, tajemniczy, dopuszczający możliwość napotkania wszelkich dziwności, magiczny pejzaż z ilustracji do braci Grimm, „Tajemniczego ogrodu” czy właśnie krainy Lewisa Carrolla, istniejącej gdzieś na końcu króliczej nory. Jak w stojącej na środku dziedzińca Studni Nieskończoności – ma ledwo metr głębokości, co widać gołym okiem, ale jak zajrzeć okiem rozbudzonej wyobraźni, biegnie gdzieś w głąb nieskończoności zagadek, których końca i sensu nie zawsze potrafimy dociec ani dojrzeć na co dzień.

Może to i dobrze, bo wtedy po co byłoby robić z tego urlopową atrakcję?

Potrzebne złudzenia...

Tadeusz Frelik, doświadczony przedsiębiorca budowlany z pobliskiej Pilawy, dostatecznie zaprawiony w korowodach z nadzorem budowlanym, długo wahał się, czy przyjąć zlecenie na budowę obiektów Farmy Iluzji. Zwłaszcza gdy chodziło o konstrukcję i wykonanie Chaty Tajemnic. Takiego wariactwa jeszcze nie widział. Dotąd realizował normalne projekty tego, co ma normalnie służyć ludziom i mocno stać na ziemi.

Polityka 29.2012 (2867) z dnia 18.07.2012; Ludzie i Style; s. 88
Oryginalny tytuł tekstu: "Biznes, nie iluzja"
Reklama