Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Prokuratorskie sztuczki

Mizerski na bis

O niepokojących zjawiskach w prokuraturze mówi się od dawna. Stawiane jest pytanie, czy prokuratorzy powinni być aż tak niezależni jak obecnie. O tym, że czasem niezależność ta idzie o wiele za daleko, świadczy opisana przez „Gazetę Wyborczą” sprawa prokuratora Konrada P. z Prokuratury Rejonowej Warszawa Ochota, który w toku nadzorowanych przez siebie śledztw (głównie sprawy o kradzież i oszustwa) usiłował nakłonić do uprawiania seksu 19 kobiet.

Ostatnia z nakłanianych niewiast (zatrzymana w centrum handlowym na próbie kradzieży) zdecydowała się o propozycji złożonej jej przez Konrada K. zawiadomić policję, która w służbowym pokoju prokuratora urządziła zasadzkę. Gdy kobieta przyszła i udała, że godzi się na spełnienie żądań prokuratora, a ten ściągnął spodnie w celu podjęcia stosownych czynności, funkcjonariusze weszli do środka.

Przyczyny zachowania Konrada K. wyjaśnia obecnie śledztwo prowadzone przez jedną z jego koleżanek po fachu. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że zachowanie to zmierzało jedynie do osiągnięcia korzyści osobistej w postaci seksu z kobietą (chociaż wiele wskazuje na to, że Konrad P. z żadną z 19 kobiet korzyści tej nie osiągnął i że za każdym razem kończyło się na jej żądaniu). Nie można jednak wykluczyć, że dokonanie zbliżenia z podejrzanymi było chytrą prokuratorską sztuczką mającą na celu nakłonienie kobiet do ściślejszej współpracy i złożenia możliwie wyczerpujących zeznań. Takie zbliżenie Konrad P. mógł również traktować jako formę wymierzenia kobietom zasłużonej i nieuchronnej kary już na etapie dochodzenia (w obawie, że w sądzie zdołają uniknąć skazania dzięki sztuczkom adwokatów).

Polityka 29.2012 (2867) z dnia 18.07.2012; Fusy plusy i minusy; s. 96
Oryginalny tytuł tekstu: "Prokuratorskie sztuczki"
Reklama