Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Rzecznik do spraw ludzi niewidzialnych

Rozmowa z Bartoszem Szpurkiem, dziennikarzem telewizyjnym i radiowym, osobą niepełnosprawną

„Jestem po dziecięcym porażeniu mózgowym, co wiąże się z niedowładem dłoni i specyficznymi, niekontrolowanymi ruchami ciała. Do czwartego roku życia nie chodziłem, zostały mi pewne widoczne ograniczenia”. „Jestem po dziecięcym porażeniu mózgowym, co wiąże się z niedowładem dłoni i specyficznymi, niekontrolowanymi ruchami ciała. Do czwartego roku życia nie chodziłem, zostały mi pewne widoczne ograniczenia”. Leszek Zych / Polityka
O tym, czego nie widzą pełnosprawni - mówi Bartosz Szpurek.
„Osoby niepełnosprawne zwykle starają się dobrze wypaść przed innymi. Są wrażliwsze na sygnały, że ktoś może je traktować jak ludzi drugiej kategorii”.SV Luma/Smarterpix/PantherMedia „Osoby niepełnosprawne zwykle starają się dobrze wypaść przed innymi. Są wrażliwsze na sygnały, że ktoś może je traktować jak ludzi drugiej kategorii”.

Martyna Bunda: – Był pan na powitaniu paraolimpijczyków?
Bartosz Szpurek: – Byłem, ale nie lubię tych celebracji. Na wszystkich takich galach przemawiają notable, celebryci, a dla samych niepełnosprawnych jest pięć minut. Tak też było na powitaniu paraolimpijczyków. Ludzie niepełnosprawni oglądają to potem w Internecie, frustrują się i piszą zjadliwe komentarze. A ja wolałbym na przykład wspólną imprezę dla niepełnosprawnych oraz pełnosprawnych mieszkańców miasta, choćby na pl. Defilad w Warszawie. Nie jesteśmy w stanie sprawić, żeby Kowalski pokochał Nowaka, ale mógłby się do niego chociaż przyzwyczaić.

A nie jest przyzwyczajony?
O, nie. Nawet jeśli dużo osób było zbulwersowanych głośną opinią pana Korwin-Mikkego o paraolimpijczykach, to jednocześnie większość ludzi myśli stereotypowo. Niepełnosprawności niewiele mają ze sobą wspólnego – fizyczna, sensoryczna, intelektualna. Jak te osoby wrzucić do jednego worka? A jednak większość wrzuca. Zwykle do worka „imbecyl”. Mało co bardziej mnie irytuje niż kilkukrotne dopytywanie, czy aby na pewno zrozumiałem.

Jestem po dziecięcym porażeniu mózgowym, co wiąże się z niedowładem dłoni i specyficznymi, niekontrolowanymi ruchami ciała. Do czwartego roku życia nie chodziłem, zostały mi pewne widoczne ograniczenia. Ludzie w tramwaju zawsze zastanawiają się, czy to jest facet, który strzelił sobie działkę, co z nim nie tak. Jestem człowiekiem, który ma umysł, myśli, czuje. Jestem dziennikarzem, wykładowcą na paru uczelniach. Jestem tym już bardzo zmęczony: od 32 lat codziennie czuję się zobowiązany, by w przypadkowych miejscach udowadniać przypadkowym ludziom, że nie jestem debilem.

Polityka 38.2012 (2875) z dnia 19.09.2012; kraj; s. 33
Oryginalny tytuł tekstu: "Rzecznik do spraw ludzi niewidzialnych"
Reklama