Społeczeństwo

Szkielety zamiecione pod dywan

Mizerski na bis

Rozpoczęła się jesienna ofensywa programowa PiS w stolicy. W jej ramach odsłonięto właśnie kolejną mroczną tajemnicę związaną z rządami PO. Chodzi o setki ludzkich szkieletów, na jakie w tych dniach natrafiły ekipy drążące II linię metra.

O tym, że sprawa jest poważna, świadczy to, że szkieletów tych na razie nikt nie widział, co zdaniem wielu osób potwierdza fakt ich istnienia. Innym twardym dowodem na istnienie szkieletów są anonimowe wpisy w Internecie informujące, że szkielety te są wykopywane, a następnie wywożone w tajemnicy na wysypisko śmieci znajdujące się nie wiadomo gdzie.

W miarę wzrostu liczby krążących w Internecie szkieletów rośnie oburzenie radnych PiS na sposób, w jaki do całej sprawy podchodzą władze Warszawy. Władze te udają mianowicie głupiego i twierdzą, że żadnych setek szczątków nie znalazły. Poseł PiS Artur Górski nie wyklucza, że aby ukryć wydobywanie szkieletów, władze stolicy zakazały wydobywającym je robotnikom zgłaszania tego faktu policji, IPN i innym organom władzy publicznej. Władze miasta zaprzeczają, że taki zakaz wydały, ale ponieważ żadnych zgłoszeń ze strony robotników jak dotąd rzeczywiście nie ma, istnienie zakazu wydaje się bardzo prawdopodobne.

Mimo że nikt nie potwierdził istnienia szkieletów, radni PiS mają nadzieję, że w sprawie tych szkieletów zostaną podjęte odpowiednie procedury, nawet jeśli miałyby one doprowadzić do wstrzymania budowy II linii metra. „Nasza cywilizacja jest to winna przodkom, w imię zasad humanizmu” – przyznaje szef klubu PiS w Radzie Warszawy. Niestety, wiele wskazuje na to, że są to zasady obce władzom stolicy, które najwyraźniej zdecydowane są kontynuować budowę II linii metra i osiągnąć sukces nawet po trupach i szkieletach przodków.

Polityka 38.2012 (2875) z dnia 19.09.2012; Fusy plusy i minusy; s. 102
Oryginalny tytuł tekstu: "Szkielety zamiecione pod dywan"
Reklama