Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Święty Harry

Cała prawda o Świętym Harrym głodującym

O Jezu, mówiły sąsiadki z Wrzeszcza, gdy głodujący pod magistratem Harry począł nagle wypowiadać się w telewizji z biblijnym patosem, on zwariował. O Jezu, mówiły sąsiadki z Wrzeszcza, gdy głodujący pod magistratem Harry począł nagle wypowiadać się w telewizji z biblijnym patosem, on zwariował. Mateusz Ochocki / KFP
Pod koniec października umarł w Gdańsku Wojciech D., który głodował przed magistratem. Był bohaterem z rozpoznawalną twarzą, ale przeszłość dopiero mu tworzono.
Wojciech D. za dnia płynął na fali emocji politycznych, które wkrótce miały zepchnąć jego protest w zapomnienie.Mateusz Ochocki/KFP Wojciech D. za dnia płynął na fali emocji politycznych, które wkrótce miały zepchnąć jego protest w zapomnienie.

Wojciech

Na początku sierpnia 2012 r. Wojciech D. rozbił namiot pod gdańskim magistratem od strony torów tramwajowych, a kiedy przyszli dziennikarze zapytać, o co mu chodzi, wyjaśnił, że protestuje przeciw eksmisji z komunalnego mieszkania we Wrzeszczu. Głodując czekał, żeby prezydent miasta Paweł Adamowicz przyszedł z nim porozmawiać. D. był postawnym mężczyzną z długimi siwymi włosami i jasnymi oczami, namiętnie palił papierosy i mówił piękną polszczyzną. Wkrótce miał zostać świętym medialnym na półtora miesiąca.

Harry

Jezu, przecież to Harry!, zdziwiła się sąsiadka z Wrzeszcza, kiedy w połowie sierpnia zobaczyła Wojciecha D. w telewizji. Harry zmizerniał na twarzy i trzeba przyznać, że prezentował się dostojnie. Znali się od ponad 40 lat, sąsiadka oczekiwała, że Harry zacznie opowiadać farmazony i tak też było. Mówił, że dwa lata temu specjalnie wrócił z emigracji, by ratować chorą żonę, i wydał wszystkie pieniądze na jej leczenie.

Eksmisja w mieszkaniu państwa D. na parterze trwała całe dwa dni – tragarze wynosili głównie stare meble, psa przygarnęła inna sąsiadka, a kot wybrał wolność i krążył po okolicy stroniąc od ludzi. Harry na ekranie obudził wspomnienia – na przykład to, jak po powrocie z Ameryki wjeżdża w wąską osiedlową uliczkę złotym, niemieszczącym się Pontiakiem.

Wojciech

Prezydent Adamowicz wciąż nie przychodził do namiotu. Wojciech D. odbierał to jako policzek wymierzony mu przez butną władzę i pogrążał się w głodówce, jak w jakimś współzawodnictwie z prezydentem. Wciąż mówił składnie i dobitnie, ale psycholog, wysłany potajemnie przez magistrat w drugiej połowie sierpnia, przyniósł obserwację o objawach demontażu osobowości, a także prawdopodobnym rysie paranoidalnym Wojciecha D. Z rozmów wynikało, że D.

Polityka 46.2012 (2883) z dnia 14.11.2012; Kraj; s. 34
Oryginalny tytuł tekstu: "Święty Harry"
Reklama