Przez kilka lat – chyba aż sześć – tu nie byłem. Ostatnio przeczytałem, że lokal przeszedł gruntowny remont, a i karta znacznie została zmieniona. Równocześnie wróciły do mnie wspomnienia pięknie pachnących i wabiących fioletowo-purpurową barwą pól lawendowych, więc zamówiłem stolik na kolację w Prowansji. I nie żałuję.
Niewielki lokal z sympatyczną antresolą, z której można obserwować wszystkich nowych gości, w odnowionej szacie przypomina małe prowansalskie restauracyjki. Ściany z gołych cegieł lekko maźniętych farbą, meble proste, acz bardzo wygodne pozwalają siedzieć przy obiedzie lub kolacji przez dłuższy czas i bez zmęczenia.
Obsługa fachowa i sympatyczna, nie nadskakująca, lecz zjawiająca się w każdym momencie, gdy gość potrzebuje rady lub pomocy. Karta dań niezbyt duża, co świadczy o tym, iż dania będą świeżo przyrządzane, a nie odgrzewane w mikrofalowej kuchence. Dobra karta win oferująca spory wybór nie tylko z południa Francji.
Żabie udka w wersji prowansalskiej (32 zł) były najdelikatniejszym daniem, jakie miałem w ustach od czasu wakacji spędzonych w pobliżu Carcassonne. Podobnie oceniam figi zapiekane w szynce parmeńskiej z serem pleśniowym i suszonymi pomidorami (39 zł).
Niewątpliwym popisem szefa kuchni była kurka pieczona ze smardzami i warzywnym nadzieniem (65 zł) oraz królik duszony w musztardzie z Dijon (46 zł).
Prowansalski posiłek nie istnieje bez sałat. Jest ich kilka, a każda kusząca (26 – 30 zł). Warto więc, gdy jest się w kilka osób, zamówić ich jak najwięcej i pozwolić biesiadnikom sięgać do każdej porcji.
Klasyczne desery, czyli krem brulee, sernik z miętą, tarta tatin i oczywiście deska serów pozwalają zaspokoić wszelkie zachcianki łasuchów.
Wprawdzie fundator prowansalskiej kolacji odczuje pewien uszczerbek w portfelu, ale i on sam oraz jego goście wyjdą z lokalu przy Koszykowej w pełni usatysfakcjonowani.
*
Tel: (22) 621 42 58, www.prowansja.pl