Dofinansowanie na dowartościowanie
Bezrobotne poprawiły wizerunek i od razu stanęły na nogi
Autorskie programy aktywizacji defaworyzowanych (czytaj: bezrobotnych) to numery popisowe Powiatowych Urzędów Pracy w całej Polsce. Weźmy Jarocin. Tam poszli w rowery i iPady, adresowane do osób młodych, z terenów wiejskich, bez kwalifikacji. Celem roweru zakupionego w drodze przetargu (po 1,3 tys. zł sztuka) jest mobilizacja w dojeździe do pracy, gdyż w powiecie zlikwidowano PKS; celem tabletu (po 2 tys. zł sztuka) – pomoc w zaprezentowaniu się poprzez tworzenie multimedialnych portfolio. Beneficjenci zostali przeszkoleni z poruszania się w ruchu drogowym i informatyki, a sprzęt dostaną na własność pod warunkiem, że dotrwają do grudnia, czyli końca programu na stażach przy… robotach publicznych. Poszło 650 tys. zł z rezerwy Ministerstwa Pracy i gminnej. Wyszło rozrzutnie.
PUP w Wymiarkach (lubuskie) poszedł w wyjazdy grillowo-odprężające. We wrześniu defaworyzowani zwiedzili Świnoujście, gdzie w ramach kilkudniowych zajęć z indywidualnej ścieżki reintegracji biegali po plaży; w sierpniu trenowali konstruktywne gospodarowanie czasem: organizatorzy wręczyli im śpiewniki oraz uczyli grać w kalambury (za pomocą gestów pokazywano hasła z trzech kategorii: film, przysłowia, sławni ludzie). Wyszło absurdalnie.
Siemianowice Śląskie poszły w bony pieniężne na dowartościowanie wizualne samotnych matek w ich własnych oczach. Wyszło.
Faza konceptualizacji
Pierwszy impuls Siemianowicom dał już w 2004 r. Karol, książę Walii, przedstawiciel Międzynarodowego Forum Liderów Biznesu, gdy w ramach projektu Autokreacja zaprosił pięć bezrobotnych żon polskich górników na tygodniowy wyjazd do Londynu, sponsorując im m.in. metamorfozę wizualną. Gdy po powrocie panie, jak łabędzie, wysiadały po kolei z pekaesu, nie poznawali ich nawet mężowie.