Społeczeństwo

Ostańcy

Ostatni lokatorzy opustoszałych kamienic

Na Hożej w Śródmieściu odnalazł się spadkobierca dawnego właściciela. Na Hożej w Śródmieściu odnalazł się spadkobierca dawnego właściciela. Hanna Musiałówna / Polityka
Kamienice pustoszeją. Przejmowane, wyburzane. W niektórych ostatni lokatorzy: w trakcie wyprowadzki, w oczekiwaniu na eksmisję, w długach.
Ludzi, jak króliki w klatkach, razem z domami oddają.Hanna Musiałówna/Polityka Ludzi, jak króliki w klatkach, razem z domami oddają.

Walizki. Jan pakuje walizki. Na dół wózka kładzie tę największą, skórzaną. Na górę i do środka kilka mniejszych. Układa je piętrowo, jak matrioszki. Wózek jest zwykły, jak na zakupy, tylko kółka dorobił mocniejsze, żeby nie padły po drodze. Gdy za minutę piąta wsiądzie do tramwaju, szarpnie lekko do góry, kółka wejdą i już będzie w środku. To jeszcze nie wyprowadzka. Mieszkanie socjalne ciągle w remoncie. Jeszcze z miesiąc przyjdzie poczekać. Na razie Jan jeździ na Koło, warszawski targ staroci. 15 m płotu obwiesza różnymi rzeczami. To jego stoisko. Kiedyś sprzedawał tylko skarby znalezione na śmietnikach, przyniesione przez kolegów. Ostatnio wyprzedaje to, co zbędne, co nie zmieści się w nowym mieszkaniu. Najchętniej sprzedałby wszystko i zostawił tych parę rzeczy, do których jeszcze jest sentyment. Poduszeczkę na igły, którą córka Agnieszka uszyła w drugiej klasie, ponadstuletni zegar, co ma duszę i pozwala się nakręcić jedynie jego ręką. Sprzedałby wszystko i dalej robił to samo. Tylko od początku.

Co weekend, o świcie, Jan wychodzi z wózkiem z kamienicy przy ul. Sierakowskiego na warszawskiej Pradze. Drewnianymi drzwiami od podwórka – tylko tędy jeszcze można. Za sobą zostawia okna zabite dechami, zamurowane wejścia, drewniane daszki, omszałe, chroniące od spadającego tynku. Wszyscy myślą, że to pustostan, a przecież tam w środku jeszcze Jan z rodziną. Z dużą rodziną.

Klatka. Jan ma 54 lata. Tyle samo ma żona Jadwiga. Pięcioro dzieci, pięcioro wnuków. Najstarsi poszli już na swoje. Córka Agnieszka pracuje dorywczo jako fryzjerka. Syn Marcin przy rozbiórce domów. Czasem mieszka tu siedem, czasem osiem osób. Jadwiga od początku. Warszawianka od trzech pokoleń. Prażanka. Tu, na tych 54 m, się wychowała. Rodzice dostali mieszkanie w latach 50.

Polityka 49.2012 (2886) z dnia 05.12.2012; Na własne oczy; s. 116
Oryginalny tytuł tekstu: "Ostańcy"
Reklama