Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Norweg Polakowi Norwegiem

Mizerski na bis

Czy Polak może zrobić na Zachodzie karierę mówiąc po polsku? Przykład opisanej przez „Gazetę Wyborczą” pani Joanny, 34-letniej pielęgniarki, która znalazła pracę w szpitalu w Norwegii, pokazuje, że jak najbardziej. Co prawda w trakcie wykonywania szpitalnych obowiązków język polski specjalnie pani Joannie się nie przydawał, ale postanowiła ona używać go podczas przerw spędzanych w gronie koleżanek. I wkrótce stała się z tego powodu znana w całej Norwegii.

Norwegia dowiedziała się o pani Joannie dzięki temu, że za mówienie po polsku została dyscyplinarnie zwolniona z pracy. Zarzucono jej mianowicie, że mimo upomnień nie stosowała się do wywieszonej w szpitalu kartki z informacją w języku norweskim, że „W pracy mówimy po norwesku”. Polka wystąpiła na drogę sądową, zarzucając dyrekcji nie tylko dyskryminację na tle narodowościowym, ale także złamanie prawa pracy. Jej zdaniem dyscyplinarne zwolnienie może mieć miejsce tylko w wypadku poważnego zaniedbania, „a mówienie w obcym języku na niepłatnej przerwie w żaden sposób się jako takie nie kwalifikuje”.

Pod naciskiem norweskich mediów szpital przyznał w końcu, że zwolnienie było niezgodne z prawem i przeprosił panią Joannę na łamach jednej z gazet. W ramach rekompensaty zaproponowano jej powrót na wcześniej zajmowane stanowisko. Pani Joannie to jednak nie wystarczyło, gdyż, jak przyznaje w rozmowie z „GW”, dyskryminacja ze względu na narodowość to poważna sprawa. Propozycję powrotu pod zwierzchnictwo osoby, która spowodowała jej zwolnienie, uważa za żałosną. „Jestem zdecydowana na walkę.

Polityka 50.2012 (2887) z dnia 12.12.2012; Fusy plusy i minusy; s. 114
Oryginalny tytuł tekstu: "Norweg Polakowi Norwegiem"
Reklama