Oto pomysł na kąpiel jak z horroru, która rozgrzeje krew szybciej niż wizyta w saunie. Najpierw seans klasycznego filmu Alfreda Hitchcocka, ze słynną sceną pod prysznicem, a na koniec sami chowamy się za zasłonką. I kulminacyjny moment – stawiamy mokrą stopę na macie łazienkowej Blood Bath, zmieniającej – pod wpływem wilgoci – kolor z białego na szkarłatny. Komu się uda zachować zimną krew?
Polityka
02.2013
(2890) z dnia 08.01.2013;
Fusy plusy i minusy;
s. 98
Oryginalny tytuł tekstu: "Krwawa łaźnia"