Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Pasterz

Ksiądz - despota strerroryzował mieszkańców

Po raz drugi Czernikowo trafiło na łamy ogólnopolskie z powodu tzw. afery różańcowej. Po raz drugi Czernikowo trafiło na łamy ogólnopolskie z powodu tzw. afery różańcowej. FotoKatolik / Flickr CC by SA
Mówiąc o proboszczu, mieszkańcy podtoruńskiego Czernikowa ściszają głos. Kolęda to w wiosce nerwowy czas. Dorośli liczą pieniądze, a dzieci obrazki.
W małej wsi być wyczytanym z ambony to piętno.Mikołaj Kuras/Agencja Gazeta W małej wsi być wyczytanym z ambony to piętno.

Na internetowej stronie parafii jest komunikat, że przed wizytą księdza należy przygotować stół nakryty białym obrusem, krzyż, dwie świece, wodę święconą, Pismo Święte, a w domach, gdzie są dzieci i młodzież – ich zeszyty do religii, ćwiczenia i obrazki niedzielne. Obrazki trzeba spakować w etui, a na wierzchu napisać ich liczbę.

Bo nasze dzieci chodzą do kościoła po kartki – tłumaczy pani A. – Po mszy ksiądz rozdaje obrazki i to jest dowód, że dziecko wzięło udział. Jak obrazków jest za mało, może nie dopuścić do Pierwszej Komunii albo bierzmowania. A tego się każdy boi.

Dla dorosłych członkowie rady parafialnej roznoszą koperty na ofiarę, które należy podpisać (nazwisko rodziny i adres) i podczas mszy złożyć na tacę. Proboszcz przypomina o piątym przykazaniu kościelnym, które każe troszczyć się o potrzeby wspólnoty kościoła. A lista potrzeb jest długa: na seminarium duchowne, kurię diecezjalną, dom księży emerytów. Parafii też niezbędnie potrzeba kolejnych darów serca: na nową posadzkę (17 tys. zł), na kratę oddzielającą nawę główną od kaplicy i ołtarz – witraż adoracyjny (30 tys. zł), dodatkowo relikwiarz, oświetlenie ołtarza, monstrancję, remont chrzcielnicy i organów. Na te ostatnie trzeba 60 tys. zł. Jak się nie znajdą, organy zamilkną, ostrzega proboszcz.

Ksiądz lubi liczby. W wywieszonym koło kościoła ogłoszeniu, w którym przeprasza wiernych za opóźnienia w kolędzie, bo się przeziębił w nieogrzewanym kościele po sąsiedzku, dodaje, że ostatni rachunek za prąd wyniósł 1948 zł.

Ciągnie z ludzi na wszelkie sposoby. Ja się z ambony dowiedziałam, że mamy jakiś kredyt do spłacenia, zaciągnięty przez parafię. Wściekłam się, ba mam własne kredyty – mówi pani B. – Można oczywiście włożyć do koperty mniej i się nie podpisać, ale to mała wieś. Wiadomo będzie, kto podpisał, a kto nie. I tak się trafi na czarną listę.

Wszystkie dane są w zeszycie

Ludzie raz się zbuntowali i zaczęli wrzucać drobniaki na tacę. Ksiądz wyliczył skrupulatnie: 10 monet po 1 groszu, 12 monet po 2 grosze i kilkanaście po 5 groszy. „I to się powtarza od kilku niedziel – grzmiał w ogłoszeniu parafialnym. Ci, którzy wrzucają takie nominały, szkodzą tylko i wyłącznie parafii”.

Sugerował, że się dowie, kto to robi, i się skończyło – wspomina pan C.

W Czernikowie nikt nie powie nic na temat księdza pod nazwiskiem. Tylko anonimowo, szeptem i nerwowo rozglądając się na boki. To mała wieś, będzie wiadomo, kto rozmawiał z obcym. I to trafi do zeszytu. Bo ksiądz ma zeszyt i nie waha się go użyć. Jest tam podobno zapisane wszystko: kto gdzie pracuje, z kim żyje, kto ma rodzinę za granicą, ile na co wpłacił i co powiedział podczas kolędy.

Idzie potem człowiek zamówić pogrzeb, a ksiądz wyciąga zeszyt i mówi, że opłata za kościelny parking nieuiszczona i dolicza 50 zł. Chrzest nieślubnego dziecka, taryfa podwójna – opowiada pani B. – Nie daruje nawet zmarłym. Wyciąga zeszyt i wypomina wdowie, że nieboszczyk miał odmienny pogląd na Jana Pawła II.

Zdarzyło się, że ksiądz odmówił wprowadzenia zwłok do kościoła, bo zmarły za dużo pił. No pił faktycznie, przyznają w Czernikowie, ale to był dobry, uczciwy człowiek, nikomu krzywdy nie zrobił. Albo młody chłopak, który niedawno zginął w wypadku motocyklowym. Ksiądz podczas ogłoszeń parafialnych skomentował: „On mi kiedyś na kolędzie powiedział, że generalnie to nie wierzy w Boga i dlatego tak się stało. Dosięgło go”. Córce kobiety, która popełniła samobójstwo, wypomniał publicznie, że żyje w konkubinacie i ma nieślubne dziecko. W małej wsi być wyczytanym z ambony to piętno.

Ślub bez młodych

W ubiegłym roku proboszcz postanowił pogłębić swoją wiedzę na temat parafian. Rozpisał ankietę i wyjaśnił w parafialnym biuletynie, że to „materiał socjologiczny do badań naukowych i religijnych”. Pytał w niej o zamawiane intencje mszy świętej: „Ile razy w roku?”, o zaległości finansowe wobec parafii, na którą godzinę rodzina chodzi na mszę, „prasa religijna, czy jest czytana?”, „Radio Maryja, czy jest słuchane?”. Radził szczerze wypełnić i oddać podczas wizyty kapłana po kolędzie. Sonda teoretycznie była anonimowa, ale jeśli się ją rzeczywiście szczerze wypełniło, źródło „materiału socjologicznego” było łatwe do wykrycia. Część parafian wrzuciła ankiety do kosza.

On nam ciągle powtarza, że w Polsce jest jedno radio: Radio Maryja, i jedna telewizja: Telewizja Trwam. Innych słuchać ani oglądać się nie powinno, ale tego już na szczęście nie ma jak sprawdzić – opowiada pani D. Wspomina, że kiedy kilka lat temu proboszcz trafił do Czernikowa, sprawiał naprawdę sympatyczne wrażenie. Otwarty, rozmowny, nawet dosyć przystojny. Szybko się jednak okazało, że lubi golić owieczki do gołej skóry i nie znosi cienia sprzeciwu.

Dla mnie takim pierwszym momentem, gdy poczułam niesmak, były mikołajki w kościele. Po mszy dzieci miały dostać słodycze. Zrobił się harmider, bo dzieciaki małe. Ksiądz z krzykiem wyrzucił je wszystkie za drzwi – wspomina pani E. Jej koleżanka opowiada o przypadku, gdy młodzi spóźnili się dwie minuty na ślub. Zaczął mszę bez nich. – On się tu czuje jak car, a nas traktuje jak pańszczyźnianych chłopów – ocenia. – Przez niego stajemy się pośmiewiskiem na pół Polski.

Wrzody na parafialnym ciele

Pierwsza głośna afera z udziałem proboszcza wybuchła po wyborach, gdy dowiedział się, że część owieczek ośmieliła się głosować na Ruch Palikota. Napisał wówczas w parafialnym biuletynie: „Na terenie naszej parafii 207 osób oddało głos na Ruch Palikota, czyli m.in. na homoseksualistę, antyklerykała, zmienioną tożsamość płci, wojujących z Kościołem, naszą wiarą i religią. Nie wierzę w to, że te 207 osób to są tylko ateiści, jehowici. Niestety, to są tzw. katolicy. Mówię o tym, bo uważam, że te osoby to są wrzody na ciele, jakim jest parafia – każda, nie tylko nasza. Żeby uzdrowić ciało, wrzody trzeba usunąć”.

Biuletyn opublikowano na stronie parafii, a ta jest częścią portalu urzędu gminy. Dociskany przez dziennikarzy wójt Zdzisław Gawroński tłumaczył, że on za parafialne treści nie odpowiada, ale może by je trzeba trochę cenzurować.

Nie ma takiej potrzeby, więcej kontrowersji nie było – tłumaczy dziś. – W Czernikowie, jak wszędzie w Polsce, obowiązuje rozdział Kościoła od państwa, a gmina użycza swojej strony parafii dla wygody mieszkańców.

Co do sponsorowania przez gminę autokaru na wycieczkę do Radia Maryja, którą proboszcz zorganizował dla dzieci w ramach Ferii z Bogiem, to nic mu na ten temat nie wiadomo.

To była wycieczka do Torunia, może przy okazji zwiedzali też Radio Maryja – wyjaśnia. – Ostatnie Ferie z Bogiem ksiądz zorganizował w Centrum Szkolenia Artylerii. Też sponsorowaliśmy autokar.

Różaniec na długiej przerwie

Po raz drugi Czernikowo trafiło na łamy ogólnopolskie z powodu tzw. afery różańcowej. Proboszcz od września uczy religii w miejscowym zespole szkół, a już w październiku wymyślił, że w ramach przygotowań do bierzmowania uczniowie mają odmawiać różaniec na długiej przerwie. Jeden różaniec – jeden stempelek. Brak siedmiu stempelków – niedopuszczenie do bierzmowania. Nauczyciele rozmawiali między sobą, że to trochę niewychowawcze. Słyszeli uczniowskie dialogi: – Idziesz na różaniec? – Nie chce mi się. – Chodź, odklepiemy to w ch... i będzie z głowy. A i tak tabuny gimnazjalistów widywano podczas różańca na ulicy, bo jeden z uczniów dobrał się podobno do stempelka i nastemplowali sobie różańców na zapas. W końcu zareagował dyrektor.

Zgłosiłem zastrzeżenia, czy to nie narusza świeckiego charakteru szkoły. Poza tym nikt tego ze mną nie uzgadniał. Za to, co dzieje się w szkole, odpowiada dyrektor i nic nie powinno się dziać bez jego wiedzy – opowiada Andrzej Padlewski, dyrektor Zespołu Szkół w Czernikowie. – Przy okazji w rozmowie z proboszczem poruszyłem kwestię figury Matki Boskiej Fatimskiej, którą ksiądz ustawił w jednej z sal. Stała wciśnięta w kąt pod tablicą. Ja też miałem lekcje w tej sali i czułem się niezręcznie z Matką Boską za plecami. Zasugerowałem, żeby znaleźć dla niej bardziej właściwe miejsce.

Proboszcz się wściekł. Grzmiał z ambony, że zabrania się uczniom odmawiania różańca, a potem wpadł do szkoły, złapał Matkę Boską pod pachę i demonstracyjnie wyniósł. Ale różańców na długiej przerwie więcej nie było. A dyrektor Padlewski został bohaterem forów internetowych. Głosy poparcia płynęły z całej Polski.

Nie chcę już wracać do tej sprawy – deklaruje dyrektor Padlewski. – Proboszcz uczy religii w liceum i gimnazjum. Musimy jakoś współpracować. Kolejnych problemów nie było.

– No, niezupełnie – prostuje matka jednego z uczniów. – Wychowawczyni powiedziała nam, że w tym roku nie będą organizowane andrzejkowe wróżby, bo proboszcz stwierdził, że to satanizm.

Parafianie przyznają, że to przykre, ale protestować nie będą, bo z proboszczem nie ma dyskusji. Choćby wyznaczanie panów, którzy go mają wozić po kolędzie. Nie pyta, tylko ogłasza. Raz podobno nie zorientował się na czas i wyznaczył do wożenia kogoś, kto sprzedał właśnie samochód. Parafianin miał mu podstawić pod plebanię rower, ale to chyba plotka, bo byłyby jakieś reperkusje. Nie za takie rzeczy ludzi wyczytywał z ambony. Wystarczyło skrytykować miejsca ustawienia przenośnych toalet na cmentarzu czy zaprotestować przeciwko wycince cmentarnych drzew. Dlatego w Czernikowie wszyscy wolą siedzieć cicho. W końcu każdy prędzej czy później będzie potrzebował jakichś sakramentów. Tylko pan Z. deklaruje, że się nie boi. Dzieci nie ma, a jak go ksiądz nie będzie chciał pochować, to trudno.

40 lat byłem katolikiem, ale jak proboszcz nastał, przestałem chodzić do kościoła, a po kolędzie go nie wpuszczam. Jemu coś z czasami świętej inkwizycji się pomyliło. Jakby mógł, toby ludzi na stosach palił – mówi, rozglądając się na boki i upewniając, że pozostanie anonimowy.

Proboszcz twierdzi, że nikomu sakramentów nie odmawia. Odpowiada wyłącznie na pytania natury religijnej. W kwestiach politycznych odsyła do biskupa. – Poza tym POLITYKA to gazeta postkomunistyczna, a nie katolicka, prawda? – upewnia się. – No to krótka piłka.

Polityka 03.2013 (2891) z dnia 15.01.2013; Kraj; s. 26
Oryginalny tytuł tekstu: "Pasterz"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną