Mąż, kominek, kotek, piesek
Wywiad z Michałem Znanieckim o gejach i gejowskich małżeństwach
Joanna Cieśla: – Jak wygląda życie pary, która w jednym kraju jest małżeństwem, a w innym uznawana jest za dwoje obcych sobie ludzi?
Michał Znaniecki: – Mój mąż ma moje nazwisko w paszporcie i dowodzie, bo w Hiszpanii przy ślubie – i jedno-, i dwupłciowym – każda ze stron dokłada sobie nazwisko tej drugiej. Ja jednak nazwiska męża w dokumentach nie mam, bo mam tylko polskie obywatelstwo. Na terenie Hiszpanii mamy natomiast automatyczne i oczywiste prawo wzajemnego zasięgania informacji o stanie zdrowia w szpitalu, decydowania o leczeniu lub zaprzestaniu leczenia, jeśli chorujący nie może takiej decyzji podjąć. Ja mam też prawo do majątku męża w razie jego śmierci. Mój mąż w Polsce nie ma żadnego z tych praw. Mój majątek może przejąć, tylko jeśli zapiszę mu go w testamencie. W Argentynie, gdzie mam mieszkanie i gdzie chcemy wspólnie stworzyć festiwal operowy, regulacje są takie jak w Hiszpanii.
Dlaczego zdecydowali się panowie na ślub?
Między innymi właśnie dlatego, że zacząłem chorować. W ostatnim roku przeszedłem przez wiele szpitali w różnych krajach, bo moja praca wiąże się z podróżami.
Jak się w Polsce załatwia formalności pozwalające wziąć jednopłciowy ślub za granicą?
W sensie formalnym jest to niemożliwie. Podstawowy dokument potrzebny do zawarcia małżeństwa w jakimkolwiek kraju na świecie to zaświadczenie, że jest się stanu wolnego – na oficjalnym formularzu urzędu stanu cywilnego. W Polsce na tym samym formularzu jest jednak deklaracja, że planowane małżeństwo jest zgodne z polskim prawem.