Przykładowo, noc z niedzieli na poniedziałek. Na kanale ITV przyjmuje (4,92 zł za minutę połączenia) Zefir. Bardzo bezpośredni wróż. Potrafi powiedzieć: jakby pan nie zadzwonił do mnie, toby wycięto panu wątrobę, a tak to przetransformujemy, albo: u pani się szykuje rak.
W „Arkanach magii” (TVN) na linii czeka Magdalena Rutkowska. Na forach ma opinię dobrze przepowiadającej.
W „Magii przeznaczenia” (TTV) dyżuruje Joanna Gulweig, posiadająca energetyczną pamięć komórek z wielu swoich wcieleń. Na wizję wpada Krystyna. Prosi o oczyszczenie, ma cukrzycę i tak ją bolą kolana. Do dwóch dni z kolankami powinno być lepiej. Widać, że mimo cukrzycy wątroba Krystyneczki jest w fajnym stanie. Czakra gardła mówi, że Krystyneczka dużo się modli. Wpada też Irenka. Ma szumy w głowie. Joanna doenergetyzowuje głowę.
Jest godzina 3.30. Gdy Joanna podsumowuje dzisiejsze problemy, w „Tajemnicach losu” (Polsat), zaczyna program Oriana.
Wróże przyjmują każdej nocy.
Na żywo
W ciągu ostatnich 18 miesięcy do telefonicznych wróżek wpadło ok. 3 mln Polaków, co stanowi 15 proc. dorosłego społeczeństwa. Na usługodawcy ciąży więc wysoka odpowiedzialność za samopoczucie narodu. I nie chodzi tu o telefony incydentalne typu: „czy mi się coś trafi na turnusie w Ciechocinku”, ale o globalny obraz Polaka, który rysuje się smutno.
Z badań na kilkumilionowej grupie wpadających wynika, że: • najważniejsze dla obu płci (69 proc.) są kwestie miłosne (z czego 87 proc. to niespełnieni uczuciowo); • 18 proc. jest po rozwodzie; • 79 proc. to kobiety w przedziale 35–60 lat, zamieszkujące miasto powyżej 500 tys.