Na siłę obsadzeni
Władze Gdańska są oburzone faktem, że w amerykańskim filmie „Wróg numer jeden” miasto zostało niewłaściwie obsadzone. Chodzi o to, że Gdańsk – miasto, w którym narodziła się Solidarność – w filmie tym występuje w roli „czarnego charakteru”. Już w 31 minucie na ekranie pojawiają się stoczniowe żurawie, statki i napis „CIA black site, Gdańsk, Polska”. To niby tu agenci CIA mieli torturować więźniów z Guantanamo.
Prezydent miasta Paweł Adamowicz nie kryje, że obsadzenie Gdańska w takiej roli bardzo Gdańskowi nie odpowiada. Rola została narzucona miastu przez Amerykanów bez wcześniejszych uzgodnień i negocjacji. Oczywiście wiadomo, że „Wróg numer jeden” to fabularna fikcja, ale Gdańsk się na taką fikcję nie godzi i przeciwko takiej fikcji protestuje, gdyż jest to fikcja chybiona i krzywdząca miasto będące kolebką Solidarności. „Władze Gdańska oświadczają, że nie posiadają żadnych informacji potwierdzających, by sytuacja podobna do filmowej mogła się wydarzyć w rzeczywistości” – pisze urząd miasta.
Oburzenie Gdańska jest całkowicie zrozumiałe. W końcu na świecie jest wiele innych miast i Amerykanie mogli spokojnie któremuś z nich powierzyć rolę w swoim filmie. Urząd miasta ma nadzieję, że Gdańsk został obsadzony w roli szwarccharakteru przypadkowo, ale ja nie byłbym tego taki pewien. Wiadomo, że na Zachodzie są środowiska, którym zależy na obsadzeniu w jak najgorszej roli nie tylko Gdańska, ale i reszty Polski.
Powiedzmy sobie szczerze, jeśli w ogóle się nas obsadza, to przeważnie w roli statystów, a wciskane naszym miastom role bywają podejrzane, nieciekawe i najwyżej trzecioplanowe.