Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Wszyscy jesteśmy gejami

Geje a sprawa polska

Europride 2010 - parada gejów i lesbijek w Warszawie, 17 lipca 2010 r. Europride 2010 - parada gejów i lesbijek w Warszawie, 17 lipca 2010 r. Bartosz Krupa / East News
„W Sejmie homoseksualiści powinni siedzieć w ostatniej ławie. Albo nawet dalej. Za murem”. Gdyby powiedział to kibol albo ideolog radiomaryjnej prawicy, można by machnąć ręką. Ale te słowa wygłosił Lech Wałęsa – noblista, ikona Solidarności i globalny symbol pokojowej walki o wolność. Trzeba odpowiedzieć.
Czy idea gett ławkowych jest częścią kulturowego dziedzictwa, jakie chcieliby przywrócić homofobiczni tradycjonaliści?Mirosław Gryń/Polityka Czy idea gett ławkowych jest częścią kulturowego dziedzictwa, jakie chcieliby przywrócić homofobiczni tradycjonaliści?

Sprawa jest poważna. Można się było spodziewać, że spór o związki partnerskie zaktywizuje hałaśliwą reprezentację radykalnie prawicowych środowisk homofobicznych. Okazało się, że odkrył pokłady uprzedzeń i ignorancji w środowiskach zwykle umiarkowanych. Ludzie zajmujący rozsądne stanowisko wobec praw człowieka, mówiąc o związkach homoseksualnych i homoseksualistach, nieoczekiwanie sięgają po argumenty urągające faktom, wiedzy i godności innych.

Polski spór o związki partnerskie to anachronizm zakorzeniony mentalnie w czasach, gdy zastanawiano się, czy kobiety mają zdolność racjonalnego myślenia i czy wobec tego powinny mieć nie tylko prawa wyborcze, ale też równe z mężczyznami prawo do władzy nad dziećmi, samodzielnego dysponowania majątkiem i decydowania, z kim zawrą małżeństwo. Żyją jeszcze ludzie pamiętający, że nie było to oczywiste. Tak jak dziś nieoczywiste dla wielu są prawa mniejszości seksualnych.

Tradycjonaliści mają rację. Prawdziwym tematem i nieuchronnym finałem trwającego sporu jest to, czego najbardziej się boją – zrównanie mniejszości seksualnych w prawach z heteroseksualną większością. Nie tylko związki partnerskie, ale też jednopłciowe małżeństwa posiadające prawo do adopcji i wychowywania dzieci. Dlaczego nie?

David Cameron, konserwatywny premier Wielkiej Brytanii, nie miał wątpliwości, gdy całym swym politycznym autorytetem popierał w Izbie Gmin ustawę o jednopłciowych małżeństwach. Wiedział, że służy konserwatywnym ideom, realizuje politykę dobra publicznego i wzmacnia instytucję rodziny (tej „podstawowej komórki społecznej”), uznając, że podstawą jej istnienia jest miłość dwóch osób. Nie tylko kobiety i mężczyzny.

Podobnie argumentują prominentni amerykańscy konserwatyści, sygnatariusze listu do Sądu Najwyższego, który w ubiegłym tygodniu podpisało ponad stu byłych bliskich współpracowników republikańskich prezydentów, oraz republikańscy gubernatorzy, senatorowie i członkowie Izby Reprezentantów, a nawet Clint Eastwood.

Polityka 10.2013 (2898) z dnia 05.03.2013; Temat tygodnia; s. 16
Oryginalny tytuł tekstu: "Wszyscy jesteśmy gejami"
Reklama