Prezes Zdzisław Malczuk z firmy Malpol uważa, że papież to jednak jest wyzwanie. Dotychczasowa linia produkcyjna firmy to: słonie, żyrafy, wielbłądy, bizony, żubry, konie, krowy, strusie i wiele innych wielkości naturalnej, a także największy krasnal świata Soluś (5,41 m), największy niedźwiedź świata Grizmi (7,14 m) i 25-metrowy kaszalot. Papież to zupełnie inny ciężar emocjonalny. Bo ciężar właściwy w porównaniu jest niewielki. Ze dwie tony może. Prezes ze wzruszeniem czyta esemesy od biskupów. Biskupi piszą, żeby Bóg nieba uchylił, drogą prostą prowadził i pełną miłości. I błogosławią na czas realizowania rzeźby, jak i w życiu codziennym.
Papież będzie największy na świecie. Już zgłoszony do rekordu Guinnessa. Pobije tego z Chile – który ma tylko 12 m. Więc wyzwanie. Ale kto mógłby zrobić lepiej niż oni? Potem wszyscy będą mówić, że On właśnie z Nowej Soli wyszedł. Z miasta, które krasnale wyprowadziły z depresji.
***
Prezydent Nowej Soli Wadim Tyszkiewicz uważa, że miasto, 40 tys. mieszkańców, nie płynie jeszcze mlekiem i miodem, ale jest na dobrej drodze. 450 lat temu, gdy powstało, płynęło solą. Sól płynęła z Francji do Szczecina, a potem Odrą na Śląsk. W Nowej Soli była oczyszczana. Gotowana z dodatkiem krwi bydlęcej. Zanieczyszczenia wypływały, czysta sól zostawała na dnie.
Nowa Sól została na dnie, gdy w latach 90., już XX w., upadły dwa dwusetletnie zakłady: fabryka nici Odra i Dozamet (metalurgia) – oba po 5 tys. zatrudnionych. Nie przetrzymały transformacji i naporu z Chin. Bezrobocie skoczyło o ponad 40 proc. Nadzieja przyszła z krasnalami.
***
Bogdan Zakrzewski z firmy Bezet uważa, że choć nazywają go królem krasnali, lepiej brzmiałoby: ojciec. Ojciec daje chleb. Krasnale w Nowej Soli zaczął właśnie on.