Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Polityka bez właściwości

Rano słucham „Poranka w TOK FM”, a wieczorem oglądam i słucham „Kropkę nad i” w TVN 24. Kilka dni temu, tego samego dnia, gościem Janiny Paradowskiej rano i Moniki Olejnik wieczorem był Grzegorz Schetyna. Jeżeli dwie najbardziej wpływowe dziennikarki w Polsce zapraszają tego samego polityka, który i tak jest częstym gościem w mediach, to coś w tym człowieku musi być, coś, czego – przyznam – ja nie widzę, ale panie widocznie dostrzegają. W końcu to dziennikarki świetnie poinformowane. Nawet Jadwiga Staniszkis powiedziała, że Schetyna jest znakomity i byłby lepszym premierem niż Tusk. No, ale pani profesor ma gust nieco ekstrawagancki. Nie sposób jednak zaprzeczyć, że Schetyna budzi zainteresowanie znakomitości.

Może wydarzyło się coś specjalnego, może z powodu najdłuższego weekendu w Europie coś przegapiłem? Może Schetyna został ministrem, może Tusk odwołał go z banicji, na którą został zesłany po aferze hazardowej, a może wręcz przeciwnie – Schetyna sam się odwołał, dogadał się z Gowinem i rzucił wyzwanie Tuskowi, może jego akcje poszły w górę, bo akcje Tuska, Platformy i rządu spadają, może ma za dużo zegarków, może popełnił jakąś gafę, może, może, może…

Z obu rozmów, radiowej i telewizyjnej, nic takiego jednak nie wynikało. Nie wynikało w ogóle dużo. Grzegorz Schetyna to polityk bezbarwny, nie taki jowialny jak Kalisz, temperamentny jak Niesiołowski ani arogancki jak Hofman – można powiedzieć „postpolityk”. Jego zaletą jest to, że nie zwraca na siebie uwagi, ale nie do tego stopnia, żeby nie być w mediach. Funkcje, jakie pełnił – sekretarza generalnego Platformy, szefa jej kampanii wyborczej, przewodniczącego klubu poselskiego, ministra spraw wewnętrznych, marszałka Sejmu – wykonywał sprawnie, dobrze lub bardzo dobrze, to już kwestia oceny subiektywnej.

Polityka 20.2013 (2907) z dnia 14.05.2013; Felietony; s. 126
Reklama