Joanna Cieśla: Z jakimi mechanizmami psychicznymi musi się zmierzyć ktoś, któremu przeszczepiono twarz innego człowieka?
Dr Michał Parzuchowski: Decydując o przeszczepie narządów, bierze się pod uwagę przede wszystkim zgodność tkankową dawcy i biorcy – natomiast ewentualne uszkodzone połączenia nerwowe uzupełniają przeszczepy z innych części ciała, albo w ogóle regenerację mniejszych uszkodzeń pozostawia się naturze. W efekcie pacjent od kilku miesięcy do kilku lat może mieć uszkodzone czucie w przeszczepionej części ciała. Wpływa to nie tylko na sprawność motoryczną. Znaczenie ma także priopriorecepcja – chodzi o to, że na podstawie ułożenia mięśni ciała nieświadomie wnioskujemy o tym, w jakim stanie się znajdujemy, jakie emocje przeżywamy.
Czy mięśnie twarzy grają w tym procesie jakąś szczególną rolę?
Oczywiście, między innymi dlatego, że jest ich dużo i że ich aktywność jest najczęstszą oznaką przeżywanych emocji. Te zależności obrazuje niemiecki eksperyment z lat 90., uznawany dziś za klasyczny. Badanych poproszono o włożenie w zęby ołówka w sposób, który sprawiał, że ich usta wyginały się w sposób przypominający uśmiech. Następnie oglądali serię obrazków. Okazało się, że tym, u których wywołano – tylko mechaniczny przecież – uśmiech, wydały się one znacznie zabawniejsze niż tym, którym możliwość uśmiechu zablokowano, prosząc o trzymanie ołówka w ustach ułożonych w dziubek. Wiedza o tych zależnościach przyjmuje też bardziej popularny charakter w poradnikowych zalecaniach typu „Uśmiechnij się rano - poprawi ci się humor i będziesz miał lepszy dzień”. Gdy człowiek nie może odczuwać mięśni twarzy, czy czuje się z nimi inaczej niż wcześniej, traci ważny wskaźnik tego, jak powinien reagować oraz jak się zachować.