Szanowny Panie Prezydencie Putin! Szanowna Pani Kanclerz Merkel!
Piszę do Was z umęczonej ziemi polskiej. Wysyłam sygnał SOS. Nie pozostawajcie głusi. Nie uchylajcie się od odpowiedzialności, zróbcie coś w końcu z tą Polską, która leży przed wami plackiem, słaba, wychudzona, bezbronna, osamotniona, na kolanach, bez kręgosłupa, bez serca i bez ducha. Skróćcie naszą agonię! Wszak to wasze kondominium. Niech wasze – faktyczne już przecież – panowanie w Polsce pójdzie dalej i zostanie ostatecznie przypieczętowane paktem Merkel–Putin. Może wtedy dźwigniecie nasz naród i nasze ziemie z upadku, w jakim się znajdują. Tylko w Was, wypróbowanych przyjaciołach, cała nasza nadzieja, że zapobiegniecie dalszemu staczaniu się Polski w otchłań, w której obecnie się pogrążamy, pod panowaniem waszych nieudolnych namiestników – gospodina Komoruskiego i herr Tuska. Nie możecie w najbliższym waszym sąsiedztwie tolerować „chałosu, nierzondu i zamentu”.
„Precz z Polską! Niech żyją rozbiory!” – oto w Polsce hasło dnia. Kiedy ogląda się telewizję, i to nie TV Republika, tylko TVN 24, kiedy czyta się gazety, i to nie organ Rydzyka, tylko Hajdarowicza, nie organ Sakiewicza, tylko tubę Michnika, to trudno nie popaść w depresję nad stanem naszej ojczyzny, trudno nie odwołać się do państw ościennych, żeby nas znowu rozebrały i podzieliły do kości, bo za ich panowania było lepiej.
Oto tytuły z kilku gazet codziennych z paru ostatnich dni: Kryzys bije w ludzi. Polegli na śmieciach. Rządowi nie idzie, Platforma się sypie. Chevron wyjdzie z Polski. Niemoc rządu na koszt zwykłych ludzi. Bieda, że aż piszczy. Rośnie pesymizm Polaków. Spółka upada pod kontrolą skarbówki.